Słomka jest również oskarżony o to, że w 2008 r. pomówił prezesa sądu, nazywając go "regularnym przestępcą". Wczoraj zeznania obciążające lidera KPN OP złożyło dwóch "żołnierzy" z gangu "Krakowiaka", m.in. Dariusz K.
- To są prymitywne brednie, tak żałosne, że aż śmieszne - kwituje Słomka. - Ja miałem zlecić gangsterom połamanie nóg prezesowi sądu? - puka się w głowę. - W zeznaniach pojawia się również określenie, jakobym miał się domagać, by prezes "trafił do piachu". To się w głowie nie mieści - dodaje.
Słomka nie przyznaje się do winy. - Wszystkie te zarzuty zostały sfingowane przez grupę przestępczą właśnie w kręgach tzw. wymiaru sprawiedliwości. Nigdy nikomu nie zlecałem pobicia sędziego - zapewnia.
Rzekome wynajęcie gangsterów miało być zemstą za aresztowanie Słomki na wniosek Sądu Rejonowego Katowice-Zachód 17 lipcu 2008 roku. - Dokładnie w tym dniu zostałem uniewinniony z zarzutów sfałszowania własnego podpisu na listach wyborczych. Wyszedłem z sali rozpraw i zostałem zatrzymany, bo rzekomo nie stawiałem się na jakiejś rozprawie cywilnej - opisuje Słomka. Trafi do aresztu na 14 dni. To właśnie w tym czasie miał się kontaktować podczas spacerów z Dariuszem K. W zamian za pomoc w znalezieniu pracy jego koledze, który wyszedł na wolność, miał żądać pobicia sędziego. Podobną propozycję miał skierować do znajomego Dariusza K. Słomka przyznaje, że miał kontakt z mężczyznami podejrzewanymi o udział w gangu "Krakowiaka".
- To rzeczywiście było w 2008 roku w areszcie śledczym w Katowicach. Spotkałem ich dwa czy trzy razy w więziennej toalecie, a nie na spacerniaku, i nie ma mowy o jakiejś bliższej zażyłości z tymi ludźmi. Już na pewno nie prosiłem żadnego z nich o to, by kogoś pobili. To byli ludzie, którzy współpracowali ze śledczymi i mogli zeznać wszystko w zamian za obietnicę złagodzenia kary - przekonuje Słomka. Jego słowom przeczą jednak nie tylko zeznania Dariusza K., ale też innych więźniów, którzy mieli słyszeć, jak Słomka namawiał K. do pobicia prezesa sądu.
Tymczasem w rozmowie z naszym reporterem były prezes zdradza, że to on sam czuł się zastraszony. - Dowiedziałem się od jednego z gangsterów, że są naciski aby mnie pobić. Na początku potraktowałem to z przymrużeniem oka, ale potem zdałem sobie sprawę, że oni sami by czegoś takiego nie wymyślili. Złożyłem na piśmie zawiadomienie o pogróżkach wobec mnie - opisuje Słomka.
Przed myślenickim sądem odmówił przydzielenia mu obrońcy z urzędu. - Nie chcę adwokata, który nie ma żadnego doświadczenia w procesach politycznych, bo w taki właśnie sposób traktuję tę sprawę - mówi.
Jeśli oskarżenia prokuratury się potwierdzą, Adamowi Słomce grozi nawet osiem lat więzienia.
Wczoraj sędzia Katarzyna Proksa-Kosek skierowała byłego posła na badania lekarskie i odroczyła proces do 5 listopada.
- Dla mnie wyrok w tej sprawie ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze, by proces ten przybliżył koniec poczucia niewiedzy i bezkarności mafii policyjno-prokuratorsko-sądowej w Katowicach. Przez 30 lat działałem jawnie, legalnie i bez użycia przemocy. Teraz również nie mam niczego do ukrycia - zapewnia Adam Słomka.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu