https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chamstwo, kolejki i podwórko. Dlaczego nie tęsknię za przeszłością?

Tadeusz Płatek
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Słowo „wychodzę”, używane było przez młodzież wiekowo zaawansowaną, która rodziców słuchać musiała jedynie w stopniu umiarkowanym. Taki, dajmy na to, kończący się licealista nie musiał swojego wychodzenia konsultować tylko zwyczajnie oświadczał zamiar, choć jeszcze kilka lat wcześniej pokornie pytał „mamo, czy mogę wyjść?”.

Ci, którzy już wyszli, udawali się pod drzwi znajomych, pukali i pytali ich rodziców, czy dziecko „wyjść” może i zwykle wychodziło, chyba, że miało do odrobienia „lekcje” albo odbywało „karę” - w dziewięćdziesięciu procentach polegającej zresztą na „niewychodzeniu”. Nikt nie chciał siedzieć w domu, każdy parł, w zależności od regionu Polski, na dwór lub na pole, głównie dlatego, że w domu nie było nic do roboty, poza czytaniem książek. A wiadomo - nie wszyscy za książkami przepadali.

Gdy już się wyszło w jakimś towarzystwie, następowało pytanie „co robimy?”„Wychodzenie” przeważnie nie miało celu, było aktem spontanicznym, który raz kończył się dobrze, a innym razem źle. Jeśli nie sposób było podjąć decyzję co do dalszych, wspólnych, działań, towarzystwo udawało się „na około” zwykle kwartału kamienic, lub bloków osiedlowych.

Patrol wyruszał w nadziei na spotkanie kogoś jeszcze, co może będzie miał jakiś plan. Musicie bowiem wiedzieć, że w latach 80’ desperacko, starano się robić COKOLWIEK w obliczu dojmującej nudy. To naprawdę były okropne lata i gdybym pod koniec szarej dekady nie dostał od ojca Amigi 500, czyli komputera nadającego się wyłącznie do gier, to dalej bym wychodził, szukał kolegów i łaził „na około”.

Kończyło się to zwykle na pójściu do sklepu po lody cassate, jedzeniu ich drewnianymi pałeczkami, aż do momentu, gdy nie pojawił się jakiś silny wróg, z mocnym postanowieniem pobicia nas, pod pretekstem wywiadu dotyczącego klubów piłkarskich. 

Może przesadzam? Przecież z grubsza - poza komórkowaniem - robiliśmy oto samo co młodzi ludzie dzisiaj. Robiliśmy za to zdecydowanie wolniej, traciliśmy czas w każdym miejscu, stojąc w kolejkach. Pokornie znosiliśmy też niewyobrażalne wprost, otaczające nas chamstwo. Rozmawialiśmy ze sobą w sposób, dzisiaj byśmy określili - agresywny i niekomfortowy, obcowaliśmy z brudem i smrodem, które, jak wiadomo, delikatnej kulturze nie sprzyjają. 

Nie tęsknię więc za wychodzeniem, nie psioczę na „tę dzisiejszą młodzież skorą tylko siedzieć w necie”. Nie troskam się o przyszłość. Lody jem za to czasami. Nawet sam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska