W niedzielę (29 grudnia) jedna z mieszkanek gminy Nowy Żmigród poinformowała pracowników Magurski Park Narodowy o rannym rysiu widzianym w okolicach wsi Mały Lasek.
Na miejsce pojechali Franciszek Źrebiec, komendant straży MPN, Damian Nowak, kierownik zespołu ds. ochrony przyrody MPN, oraz Katarzyna Kozyra, specjalista teriolog. Przez kilka godzin szukali zwierzęcia. W końcu odnaleźli go w jednym z gospodarstw w Nowym Żmigrodzie.
Ryś był bardzo słaby. Wezwano do niego lekarzy weterynarii, którzy przetransportowali zwierzę do lecznicy Karola Kusala w Lesku. Po prześwietleniu okazało się, że ryś ma bardzo poważny uraz kończyny.
- Wieloodłamowe złamanie kości ramiennej - precyzuje Piotr Hanas, zastępca dyrektora Magurskiego Parku Narodowego. - Zwierzę było na tyle wycieńczone, że podeszło pod siedziby ludzkie, bo nie było w stanie samo zapolować - przypuszcza.
Z Leska ryś został przewieziony do Kliniki Weterynaryjnej Doktor HAU w Krakowie.
- Przeszedł tam natychmiastową operację, której, niestety, nie przeżył - opowiada Piotr Hanas. - Prawdopodobnie nie wytrzymało serce - przypuszcza . I dodaje, że szczegółowa sekcja zwłok będzie wykonana w Ośrodku Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku-Białej. - Nie mam jeszcze informacji o jej wynikach - mówi.
Ryś był młodym osobnikiem, urodził się w 2019 roku. Piotr Hanas podkreśla, że drapieżnik nie został postrzelony. W jego ciele nie było śrutu.
To nie jedyny problematyczny przypadek związany z rysiami bytującymi w MPN. 30 grudnia do pracowników parku trafił sygnał o kolejnym rysiu, który nie wykazywał strachu przed człowiekiem i zbliżył się do zabudowań w Desznicy.
- Szybka interwencja i nieoceniona pomoc ze strony gospodarzy z Desznicy sprawiły, że rysia udało się schwytać. Na miejsce przyjechali Robert Mysłajek i Michał Figura ze Stowarzyszenia dla Natury Wilk, którzy czasowo uśpili rysia, podali kroplówki i zabrali zwierzę do specjalistycznego Ośrodka Rehabilitacji Mysikrólik w Bielsku Białej - informują pracownicy MPN.
Urodzony w 2019 roku samiec był mocno wychudzony i osłabiony, a przez to niezdolny do samodzielnego polowania.
- Okazało się, że ten osobnik ma zaćmę - mówi Piotr Hanas. - Czeka go operacja. Niestety, nie mam informacji, czy uda się go wyleczyć na tyle, żeby można go było wypuścić w parku. Jeżeli nie , to prawdopodobnie trafi do jakiegoś ośrodka dla dzikich zwierząt.
To kolejny w ostatnim czasie przypadek, że park traci młodego rysia. We wrześniu pod kołami samochodu zginął drapieżnik także urodzony w zeszłym roku.
Krajowa populacja rysia (objętego ścisłą ochroną od 1995 roku) oceniana jest na ok. 200 osobników. - Specjaliści szacują, że w Magurskim Parku Narodowym żyje około pięciu rodzin - dodaje Piotr Hanas.
- Każdy ryś jest więc niezmiernie ważny - mówią pracownicy MPN. I apelują do osób, które spotykają ranne, osłabione zwierzęta w okolicach parku, o jak najszybsze przekazanie takich informacji do dyrekcji Magurskiego Parku Narodowego.
Twoje dzieci nie będą znały tych zwierząt! Te gatunki są zag...
ZOBACZ TEŻ: Fundacja Viva: "Norki gazują, a lisy rażą prądem..."
