Upór Cracovii
W 84 min obrońca mielczan - Marvin Senger wszedł nakładką w starciu z Jakubem Jugasem. Sędzia początkowo nie zagwizdał, ale dostał sygnał z wozu VAR. Sam sprawdził tę sytuację i podyktował karnego, a winowajcy dał drugą i w konsekwencji czerwoną kartkę. „Jedenastkę” wykorzystał Banjamin Kallman, choć bramkarz Jakub Mądrzyk wyczuł jego intencje. To czwarty gol w rozgrywkach najlepszego strzelca Cracovii. „Pasy” starały się przechylić jeszcze szalę na swoją korzyść, ale wysiłki spełzły na niczym.
- Po czerwonej kartce dla zawodnika Stali zespół gości stał nisko w polu karnym – analizuje Dawid Kroczek, trener Cracovii. - My graliśmy za dużo po obwodzie, byliśmy ustawieni na zewnątrz pola karnego, a nie było nas w świetle bramki. A można było nie dać odetchnąć rywalowi.
Długimi fragmentami mecz nie wyglądał tak, jak wszyscy fani „Pasów” by sobie tego życzyli.
- Stal robiła przewagę, bo my rzuciliśmy wielu zawodników do ofensywy – mówi szkoleniowiec Cracovii. - Zawsze jest coś, kosztem czegoś. Jeśli chcemy strzelić bramkę, ustawiamy się w taki, a nie inny sposób. Chcieliśmy zaryzykować, odebrać piłkę wysoko i strzelić gola. Gdy przeciwnik wyjdzie spod pressingu wtedy dystans do odbudowy ustawienia jest duży. Postawiliśmy na odważną grę, by zespół podejmował trudne decyzje. Gra jest wtedy widowiskowa dla odbiorców. To jest to, co chcemy grać, nie mogę mieć pretensji do zawodników, że podejmują ryzyko, ale są rzeczy, które trzeba poprawiać.
Biedrzycki dostał szansę
Nie mogli zagrać Otar Kakabadze i Filip Rózga, pauzowali z powodu nadmiaru kartek. I było to widoczne. Szczególnie brakowało rajdów młodzieżowca. Minuty „wykręcał” Bartosz Biedrzycki. Nie odstawał od reszty, ale to nie „Rózgi”.
- Jak na pierwszy mecz w prawie pełnym wymiarze czasowym to czułem się bardzo dobrze – twierdzi młody zawodnik. - Starałem się dużo grać wprzód, stwarzać sytuacje, ale nie zapominałem o defensywie. Szkoda, że skończyło się 1:1, bo mieliśmy ambicje, by wygrać.
Biedrzycki był blisko premierowego trafienia w ekstraklasie. Zabrakło centymetrów, by wykorzystał świetne podanie Ajdina Hasicia.
- Próbowałem wślizgiem, ale zabrakło trochę – potwierdza zawodnik. - Był to bardzo otwarty mecz, zespoły stwarzały sobie wiele sytuacji więc na pewno był wymagający, trzeba było gonić do przodu i do tyłu. Kosztowało na to dużo sił.
Biedrzycki zagrał też poprzednio w meczu pucharowym.
- Każde minuty spędzone na boisku to duży zastrzyk pewności siebie – mówi. - Z Sandecją dostałem szansę gry przez 60 minut od początku, teraz było 89 minut więc pewność siebie rośnie.
Teraz Śląsk
Kolejna weryfikacja możliwości Cracovii już w niedzielę o godz. 14.45. „Pasy” zagrają we Wrocławiu ze Śląskiem, który ma nóż na gardle – zajmuje ostatnią lokatę w tabeli. Bez Kamila Glika, który dostał teraz czwartą żółta kartkę.
- Mamy ambicje, by wygrywać każde spotkanie więc jedziemy do Wrocławia po zwycięstwo – twierdzi Biedrzycki.
