Trening Cracovii po przerwie świątecznej (ZDJĘCIA)
- Stanowisko dyrektora zarządzającego, które zajmuje Pan od dwóch miesięcy, jest nowym w klubowej strukturze. Jaki jest zakres Pana kompetencji?
- Zajmuję się zarządzaniem i organizowaniem wszystkich spraw niezbędnych do sprawnego funkcjonowania działów hokeja, piłki nożnej, marketingu oraz sprzedaży. Z rzeczy najświeższych, obok transferów w piłce i hokeju, jest to chociażby zaprogramowanie okresu przygotowawczego albo ustalenie cen i dystrybucji biletów oraz karnetów. Jesteśmy też blisko wprowadzenia internetowej sprzedaży biletów. Niektórzy mogli odnieść mylne wrażenie, że moim jedynym zadaniem jest znalezienie dyrektora sportowego.
- Prezes Janusz Filipiak stwierdził, że nie chodzi tylko o znalezienie dyrektora sportowego, ale o budowę pionu sportowego.
- Profesor określił to dość jasno: część sportowa Cracovii wymaga wzmocnienia. Znalezienie dyrektora sportowego jest jedną z istotniejszych kwestii, ale nie chodzi o samo znalezienie osoby na to stanowisko, tylko o stworzenie takiej struktury, która będzie sprawnie funkcjonowała niezależnie od tego, czy ludzie w jej ramach będą się zmieniać. Zadaniem pionu sportowego będzie programowanie rozwoju sportowego Cracovii na kilka lat do przodu. Takie przeniesienie ciężaru zadań dyrektora sportowego: z tego, z czym większości kojarzy się jego działalność, czyli z transferów, na budowę strategii sportowej powoduje, że zawęża się grono osób, które byłyby w stanie się tego podjąć. Większość kandydatów uważa bowiem, że podstawowym i niemal jedynym ich zadaniem byłoby przeprowadzanie transferów.
- Kogo dokładnie szukacie?
- Musi to być osoba z doświadczeniem trenerskim lub z pracy w tego typie strukturze w innym klubie. Niestety, poszukiwania nakładają się na okienko transferowe, a klub musi normalnie funkcjonować, więc działamy dwutorowo. Chcę jednak uspokoić kibiców: brak dyrektora sportowego nie oznacza, że w klubie nie ma osób odpowiedzialnych za transfery.
- Jaką rolę w Cracovii pełni teraz Tomasz Rząsa, który z dyrektora sportowego stał się pełnomocnikiem prezesa ds. sportowych?
- Tomek cały czas nam pomaga. Posiadając rozległe kontakty, przekazuje nam oferty, które do niego trafiają. W tym momencie transferami zajmuje się kilka osób. Sztab szkoleniowy ocenia zawodników pod względem sportowym i wskazuje kandydatów, ja jestem odpowiedzialny za zebranie dossier sportowego i finansowego. Potem podejmowane są decyzje dotyczące prowadzenia negocjacji. Część zawodników jest zaproszona na testy, a część jest wytypowana do bezpośredniego zakontraktowania. Okienko otworzyło się 1 stycznia. Szczegóły dotyczące finansów czy długości kontraktów zostały uzgodnione i piłka jest teraz po stronie zawodników. Pamiętajmy, że piłkarze prezentujący określoną sportową jakość mogą wybierać spośród kilku ofert.
- Czym Cracovia może skusić takiego zawodnika?
- Jesteśmy w strefie spadkowej, więc nasza sytuacja nie jest najlepsza, ale jesteśmy klubem stabilnym finansowo. Nie mamy zaległości, wynagrodzenia i premie są wypłacane na bieżąco, a to wcale nie jest rzeczą oczywistą w polskiej ekstraklasie. Poza tym mamy nowoczesny stadion, posiadamy zaplecze treningowe, a niedługo uruchomimy współpracę z kliniką Comarchu, więc będziemy korzystać z najlepszej w kraju, a może nawet i w regionie, diagnostyki. To są elementy wyróżniające nas na tle innych polskich i niektórych zagranicznych klubów. Oferta, którą możemy zaproponować zawodnikom, jest coraz lepsza. Wbrew pozorom, sytuacja finansowa w piłce europejskiej nie jest taka dobra. Nie tylko kluby holenderskie, ale i niektóre francuskie i belgijskie zaczynają mieć problemy z płaceniem. Nie mówię już o klubach z naszej części Europy - psuje się sytuacja na Węgrzech, a od Słowaków i Czechów na pewno jesteśmy atrakcyjniejsi.
- Priorytetem są Polacy czy narodowość piłkarzy ma drugorzędne znaczenie?
- Problem z polskimi zawodnikami obrazuje przykład Górnika Zabrze. W niektórych klubach wynagrodzenia zaczęły odbiegać od realiów ekonomicznych i zaczęły się kłopoty finansowe. Polacy mają wyższe wymagania od obcokrajowców, a gdy nie ma różnicy w poziomie sportowym, z ekonomicznego punktu widzenia atrakcyjniejsi dla klubu są zawodnicy z niższymi wymaganiami. Oczywiście, staramy się sięgać po polskich graczy, ale trzeba mieć świadomość, że piłkarze z bliższych i dalszych krajów europejskich coraz częściej postrzegają naszą ligę jako atrakcyjną.
- W kontekście przenosin do Cracovii pojawią się w prasie nazwiska Grzegorza Bonina, Marcina Kaczmarka czy Tomasza Zahorskiego...
- Nie będę komentował nazwisk, które pojawiają się na giełdzie, ale jest taka tendencja, że jeśli nazwisko trafia do mediów, to dzieje się to najczęściej za sprawą menedżerów - wystarczy, że ktoś w imieniu zawodnika kontaktuje się z klubem i już pojawia się informacja w prasie, że dany klub jest zainteresowany jego pozyskaniem. Pragnę zauważyć, że jeśli jakieś nazwiska pojawiają się w prasie, to jako kluby zainteresowane wymienia się Cracovię, Lechię Gdańsk i Zagłębie Lubin, czyli zespoły z dołu tabeli, które finansowo są w stanie przeprowadzić dany transfer. W Cracovii mamy taką zasadę, że nie rozmawiamy o nazwiskach, dopóki sprawa nie jest sfinalizowana. To sprawdziło się w przypadku zaangażowania Andrzeja Kobylańskiego. Przeciek do prasy może zmobilizować konkurencję do podbijania ceny i utrudnić negocjacje.
- Kilka tygodni temu głośno było o rzekomym odejściu Saidiego Ntibazonkizy.
- Dla żadnego zawodnika Cracovii nie wpłynęła oferta transferu lub wypożyczenia, i to dotyczy też Saidiego. Nie ma tematu wytransferowania go z klubu w przerwie zimowej.
- Skąd pomysł, by podczas pierwszego obozu w Hiszpanii Cracovia wzięła udział w turnieju towarzyskim?
- Drużyna musi się budować w meczach o pewną stawkę, a formuła turniejowa jest najlepszą do tego, by zawodnicy już w okresie przygotowawczym poczuli presję związaną z tym, co ich czeka na wiosnę. Zwłaszcza że obsada turnieju jest mocna (m.in. Dynamo Kijów, Young Boys Berno, Dynamo Tbilisi). Niedługo podamy szczegóły drugiego obozu w Turcji.
- Cracovia ma w planach stworzenie klubowego muzeum?
- Oczywiście, że tak. Stadion jest coraz częstszym obiektem wycieczek, więc powstanie muzeum jest naturalną koleją rzeczy. Na razie będzie to minimuzeum, mieszczące się na stadionie. W tym roku będziemy obchodzić 100. rocznicę otwarcia stadionu oraz 100-lecie rozegrania pierwszego w Krakowie meczu hokeja na lodzie, i będziemy chcieli uczcić obie te rocznice. Sprawa otwarcia muzeum na stadionie jest bliższa realizacji. Jeśli kibice będą chcieli, będziemy na zasadzie użyczenia wystawiać w muzeum też ich pamiątki. Na razie, ze względu na ograniczoną ilość miejsca na stadionie, będzie to mniejsze muzeum. Zobaczymy, jak ta formuła się przyjmie.
- Co Cracovia zyska na tym, że jej stadion będzie bazą reprezentacji Włoch podczas Euro 2012?
- Przede wszystkim rozgłos i prestiż. Nasz stadion nie jest oficjalną areną Euro 2012, ale na pewno i o Cracovii, i o naszym stadionie będzie się dużo pisać w prasie polskiej i włoskiej. Media włoskie na pewno będą zainteresowane osobą papieża Jana Pawła II, który jest najsłynniejszym kibicem Cracovii, a dla Włochów, i nie tylko, jest postacią bardzo ważną. Na razie jesteśmy na etapie negocjacji z włoską federacją warunków korzystania przez nią z obiektu, więc nie chcę za wiele mówić. Wolę przyjemnie zaskakiwać ludzi, niż ich nieprzyjemnie rozczarowywać.
- Wobec dużych zaniedbań w działach, którymi ma Pan zarządzać, kiedy realnie można spodziewać się, że wszystko zacznie funkcjonować tak, jak Pan się spodziewa?
- Nie jest tak, że w ostatnich latach nikt się nie zajmował pionami sportowymi czy marketingiem, ale pewne rzeczy wymagały usprawnienia i wzmocnienia osobowego. Nie powiem, że w trzy miesiące zbudujemy wspaniały marketing, bo na to potrzeba więcej czasu. Kiedy wszystko zacznie funkcjonować? Myślę, że z każdym dniem widać efekty naszej pracy i kibice też dostrzegają pewne zmiany. Należy spodziewać się ewolucji Cracovii, a nie rewolucji w Cracovii.
Rozmawiał Maciej Kmita