Każda z tercji wyglądała niemal identycznie. Ogromna przewaga krakowian, dużo strzałów. Problem tylko w tym, że podopieczni Rudolfa Rohaczka sprawiali wrażenie jakby chcieli po prostu zniszczyć ochraniacze M. Elżbieciakowi. A jak już nie chcieli trafić w jego sprzęt ochronny, to strzelali obok lub wysoko pod dach hali.
Tak źle grających hokeistów Cracovii w tym sezonie nie oglądano pod Wawelem. Chaotycznie, bez pomysłu i z błędami oraz prezentami w defensywie.
W 5 min Słodczyk, po zabawie krakowian z krążkiem i wystawieniu go na kij Słodczyka, goście prowadzili. Wyrównał Kłys efektownym strzałem stojąc na wprost bramki w 16 minucie. Ale w drugiej tercji na poczynania krakowian można było tylko reagować nerwowym śmiechem. Nie dość, że nadal uparli się "ustrzelić" janowskiego bramkarza lub pudłowali w sytuacjach sam na sam, to tracili gole.
W 33 min Kacir przytomnie zauważył, że cały krótki róg bramki Rączki jest odsłonięty, co wykorzystał. Po pięciu min Sośnierz otrzymał podanie na kij od jednego z krakowian, podał do Sowińskiego, a ten mierzonym strzałem po słupku pokonał Rączkę. Krakowscy kibice powinni jak najszybciej zapomnieć o tym meczu.
Comarch-Cracovia - Naprzód Janów 2:3 (1:1, 0:2, 1:0)
Bramki: 0:1 Słodczyk (Pohl) 10.42, 1:1 Kłys (Pasiut) 15.23, 1:2 Kacir (Słodczyk, Pohl) 32.33, 1:3 Sowiński (Sośnierz) 37.34, 2:3 D. Laszkiewicz (L. Laszkiewicz, Słaboń) 43.16.
Widzów: 300.
Sędziował: Dzięciołowski (Bydgoszcz) oraz Adamoszek i Wierucki (Gdańsk). Kary: 22 w tym 10 minut dla Csoricha za niesportowe zachowanie i 8 minut.
Comarch-Cracovia: Radziszewski - Wajda, Csorich, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Dudas, Dulęba, Radwański, Biela, Łopuski - Noworyta, Kłys, Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki - Landowski, Guzik, Rutkowski, Witowski. Trener: Andrzej Pasiut.
Naprzód: M. Elżbieciak - Gretka, Bernacki, Bouz, Słowakiewicz, Kubenko - Zatko, Pawlak, Pohl, Słodczyk, Kacir - Kuik, Działo, Ł. Elżbieciak, Salamon, Jóźwik oraz Sośnierz, Gryc, Sowiński. Trener: Jaroslav Lehocky.