Jedyną właściwie niewiadomą przed tym meczem było to - kto zastąpi kontuzjowanego Nawotczyńskiego? Trener Jurij Szatałow zdecydował się na wariant z Trivunoviciem, który zagrał pierwszy raz od meczu ze Śląskiem Wrocław, w którym został kontuzjowany. I jak się okazało, rezerwowy nie zastąpił udanie podstawowego stopera.
Cracovii nigdy nie grało się zbyt dobrze w Zabrzu. Tylko raz wygrała na tym stadionie w meczu ekstraklasy - 2,5 roku temu, zwyciężając 2:0. Od pierwszych minut nie zanosiło się na powtórzenie tego wyniku. Górnik zdominował krakowian i gra toczyła się głównie na ich połowie. Goście otrząsnęli się po 10 minutach. Ale nadal trudno im było przedostać się w pobliże bramki Górnika. Dobrze zapowiadającą się kontrę wykończył Ntibazonkiza.
Czytaj także:**Górnik gra z Cracovią: "Pasy"nie mogą się bać **
Po chwili lukę w krakowskiej obronie wykorzystał Sikorski, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Kaczmarkiem, ograł go i skierował piłkę do pustej bramki. W ten sposób dobiegła końca piękna seria krakowskiego bramkarza - 300 minut bez straty gola. Cracovia miała małą siłę przebicia w ataku, kompletnie nie funkcjonowały skrzydła. Jednak wreszcie pokazał się Visnjakovs - i od razu było groźnie pod bramką, dwukrotnie strzelał jednak obok słupka.
Krakowianie nie znaleźli dobrej metody na konstruowanie ataków, wdając się w środku pola w "przebijankę", która zwykle kończyła się stratą piłki. Górnik, który też był mocno osłabiony - grał m.in. bez Kwieka, Gasparika, Dancha i Przybylskiego - lepiej radził sobie w tym chaosie. Gospodarze stosowali proste środki - posyłali piłki w środek krakowskiej obrony, co siało w niej zamęt. Cracovia grała podobnie jak we Wrocławiu, czyli słabo, w niczym nie przypominając drużyny ze zwycięskich meczów z Lechem czy Koroną.
W przerwie trener Szatałow nie dokonał żadnej zmiany, ale trzy minuty po wznowieniu gry musiał zastąpić utykającego Szeligę. Chwilę po wejściu na boisko Boljević oddał groźny strzał, piłka jednak minęła słupek. W rewanżu tylko Kosanoviciowi zawdzięczają krakowianie, że nie stracili gola, zablokował bowiem groźny strzał Sikorskiego. A napastnik zabrzan wyrastał na pierwszoplanową postać meczu, w 61 min uderzając pięknie tuż nad spojeniem. Ale gra krakowian nie kleiła się. Trener Szatałow bardzo długo nie decydował się na zmiany.
Zabrzanie byli zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia i nie kwapili się do zdecydowanych ataków. Mogli jednak przesądzić sprawę w 74 min. Sikorski główkował pod spojenie, ale klasą błysnął Kaczmarek. W 81 min ponownie w rolach głównych wystąpili ci zawodnicy - z tym samym skutkiem. Goście nie mieli nawet namiastki takich sytuacji bramkowych. Mogli zaś stracić gola, bo w 85 min po strzale Jeża Trivunović zażegnał niebezpieczeństwo.
W 89 min przed szansą stanął Visnjakovs - uderzył nad spojeniem. Sędzia przedłużył spotkanie aż o cztery minuty. I w doliczonym czasie gry przyjezdni mogli jeszcze zdobyć gola. Po rzucie wolnym w 94 min w wykonaniu Suworowa był jednak tylko rzut rożny.
Górnik - Cracovia 1:0
Bramki: 1:0 Daniel Sikorski (18).
Żółta kartka - Górnik Zabrze: Mariusz Magiera.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 9˙100.
Górnik Zabrze: Adam Stachowiak - Michael Bemben, Adam Banaś, Mariusz Jop, Mariusz Magiera - Grzegorz Bonin, Piotr Gierczak (58. Robert Jeż), Adam Marciniak, Marcin Wodecki (84. Michał Pazdan) - Tomasz Zahorski (77. Gabriel Nowak), Daniel Sikorski.
Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Andraz Struna, Vule Trivunovic (86. Alexandru Suvorov), Milos Kosanovic, Hesdey Suart - Aleksejs Visnakovs, Mateusz Bartczak, Mateusz Klich, Sławomir Szeliga (48. Vladimir Boljevic), Saidi Ntibazonkiza - Bartłomiej Dudzic (75. Pavol Masaryk).
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy