Pojechało 25 piłkarzy, ale trener Rafał Ulatowski postanowił oszczędzić czterech zawodników - chodzi o kontuzjowanego Radosława Matusiaka (złamany nos), dochodzącego jeszcze po kontuzji do siebie Michała Golińskiego, leczącego lekki uraz Mateusza Klicha oraz młodego Radosława Grzesiaka. Bramkarze zagrali po 30 minut. Szkoleniowiec nie wartościował na lepszy i gorszy skład, tylko starał się zestawić dwie równorzędne jedenastki.
W pierwszym meczu zagrali nowo pozyskany serbski bramkarz Budaković, młody atak i Uszalewski.
Krakowianie nie forsowali tempa, początkowo nie dochodzili do sytuacji strzeleckich. Groźnie uderzał Pawlusiński z rzutu wolnego, ale niecelnie. Rywale "odgryźli" się ładnym strzałem Reissa, po którym egzekwowali rzut rożny. Strzelający głową Kardas uderzył minimalnie niecelnie. Krzywicki z Kaszubą próbowali coś zrobić, lecz nie dochodzili do dobrych pozycji strzeleckich.
Znowu krakowianom nadarzyła się okazja - rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego egzekwował Suwrow, ale było to dośrodkowanie, a nie strzał, i poradzili sobie z nim obrońcy Warty. Mołdawianin starał się zaskoczyć Lisa w 38 min, jednak golkiper był lepszy. Po chwili piłka znalazła się w poznańskiej bramce po uderzeniu Pawlusińskiego, ale arbiter uznał, że był spalony, i gola nie zaliczył. W rewanżu tylko słupek uchronił "Pasy" od straty gola po uderzeniu Magdziarza.
Nieliczni kibice mieli trochę emocji, bo w kolejnej akcji na uderzenie z 22 m zdecydował się Suworow i piłka po błędzie Lisa znalazła się w siatce. Poznaniacy zerwali się jeszcze do odrabiania strat, lecz ich ataki znaczył tylko strzał Magdziarza - niecelny.
W drugim meczu zmieniła się całkowicie jedenastka Cracovii, zagrał tylko Uszalewski. Na boisko wyszedł drugi z Serbów - Kosanović. W zespole rywali zaś byli piłkarze "Pasów" - Bojarski i Zawadzki. Spotkanie zaczęło się od niecelnego strzału Dudzica z 20 m. W ofensywie wiele było akcji duetu Ślusarski - Sacha, podobnie jak w niedawnym meczu z Zagłębiem, ale brakowało dokładności lub też piłkarze Cracovii łapani byli w pułapki ofsajdowe.
W 33 min krakowianie byli bardzo bliscy strzelenia bramki. Po dograniu Sachy na środek pola karnego główkował Bojarski, piłka jednak minęła bramkę. Stałe fragmenty też nie były domeną krakowian. Świadczy o tym sytuacja z 39 min, gdy po wolnym w wykonaniu Radomskiego piłka nie doleciała do Sachy.
Na pewno na postawę obu drużyn wpłynęło to, że mecz odbywał się w samo południe. Przed Cracovią teraz tydzień treningów i 10 lipca sparing z Górnikiem Polkowice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?