https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Daniel Olbrychski zaznał w życiu wystarczająco dużo radości i szczęścia. Jego romansami żyła cała Polska

Paweł Gzyl
Daniel Olbrychski
Daniel Olbrychski Adam Jankowski
Za czasów PRL był nie tylko aktorem, ale i celebrytą. Jego romansami żyła cała Polska. Zmieniał kobiety jak rękawiczki. Uspokoił się dopiero po pięćdziesiątce.

Jest niekwestionowanym królem polskiego kina. Zapewniły mu to role w filmach historycznych, które w latach 60. i 70. oglądała cała Polska – „Popioły”, „Pan Wołodyjowski” czy „Potop”. Być może zrobiłby też karierę za granicą, ale bał się zostawić ojczyznę w czasie stanu wojennego, a komuniści zabrali mu paszport. Potem już nie było to samo. Dużo grywał w kraju i na Zachodzie, partnerował nawet hollywoodzkim gwiazdom, ale największe role miał już za sobą. Ostatnio dał się poznać bardziej jako nieustraszony krytyk rządów PiS-u niż z jakichś ciekawszych występów.

- Ktoś tam na górze musi mnie lubić. Dał mi zawodowo to, o czym nawet nie marzyłem, wybierając ten zawód. Wydaje mi się, że odwzajemniłem się losowi, że podołałem temu nadmiarowi dobrych kart. W moim życiu jest wystarczająco dużo radości i szczęścia, czasem trochę bólu i goryczy. Mój stosunek do świata jest bliski temu, jaki miał Grek Zorba - kwintesencja radości życia, akceptacji. To jest ideał, jakiemu nie wiem, czy umiałbym sprostać. Ale to jest mój ideał – mówi w „Gali”.

Sielskie dzieciństwo

Jego mama za młodu marzyła o aktorstwie, ale przestraszyła się, że nie podoła wymogom zawodu i wybrała dziennikarstwo. Kiedy jednak mieszkała przez pewien czas z dziećmi na Podlasiu, prowadziła przy szkole amatorski teatr. Ojciec był życiowym nieudacznikiem: nie potrafił nawet sam wyrobić dowodu osobistego. Przez to nie miał stałej pracy, tylko dzięki znajomemu z „Expressu Wieczornego” dorabiał sobie pisząc do gazety. W efekcie w domu Olbrychskich czasem brakowało na prąd i dzieci musiały się uczyć przy świeczkach.

- W końcu mama pod pretekstem, że w Warszawie nie ma pracy i mieszkania, zabrała brata i mnie do Drohiczyna, gdzie było mieszkanie jej rodziców i gdzie zatrudniła się w liceum jako profesorka polonistyki i francuskiego. Dla nas to było sielskie, cudowne dzieciństwo, które matka przypłaciła jednak ciężką chorobą serca, bo pracowała za dużo, jeździła furmanką do liceów w Siemiatyczach i Ciechanowcu – wspomina w „Zwierciadle”.

Jak większość swoich kolegów, mały Daniel interesował się sportem. Ponieważ w tamtym czasie wielkie sukcesy odnosili nasi bokserzy, słuchał w radiu z zapartym tchem o tym, jak bezlitośnie kładą na deski „zaprzyjaźnionych” pięściarzy z ZSRR. Nic więc dziwnego, że chłopak też tak chciał. W tym samym czasie trafił jednak do kina na „Indiańskiego wojownika” i „Ostatnią walkę Apacza”. To sprawiło, że postanowił pójść w ślady Kirka Douglasa i Burta Lancastera.

- Kiedy mama wyszła ze szpitala, zamieszkaliśmy w Warszawie. Nie było premiery teatralnej, na którą by mnie nie prowadziła. To tak się odkładało, aż dostałem się do telewizyjnego studia poetyckiego prowadzonego przez Andrzeja Konica. Egzamin był trudniejszy niż do szkoły teatralnej. Zdawało parę tysięcy osób. Ja się dostałem. I zaczęły się problemy, bo trudno było pogodzić to ze sportem wyczynowym. Jakoś musiałem lawirować. Potem zdałem maturę, dostałem się do szkoły teatralnej i dalej już poszło – opowiada w serwisie Kultura Online.

Siodło od idola

Kiedy Andrzej Wajda przystąpił do ekranizacji „Popiołów”, wymyślił sobie, że obsadzi w niej samych młodych i nieznanych aktorów. Trafił więc do warszawskiej Akademii Teatralnej i tam wybrał do głównej roli Daniela. Chłopak świetnie sprawdził się na ekranie: nie tylko okazał się pierwszorzędnym aktorem, ale też zaimponował wszystkim tężyzną i sprawnością fizyczną, samemu wykonując wiele kaskaderskich ujęć. „Popioły” odniosły światowy sukces i Daniel nie wrócił już na studia, tylko ukończył je eksternistycznie kilka lat później.

- Zawsze zaskakiwał mnie Wajda, ale on też bywał zaskakiwany przeze mnie. Stawiał szczególne zadania, począwszy od „Krajobrazu po bitwie”, gdzie raptem ja - kulturysta, sportowiec, chuligan, kaskader - miałem zagrać wycofanego dipisa po obozie koncentracyjnym. To była najtrudniejsza z ról, jakie przyszło mi grać. Potem był introwertyk w „Pannach z Wilka” i „Brzezina”. Miałem 25 lat i zagrałem niemal 40-letniego wdowca i ojca 9-letniej dziewczynki – śmieje się w „Nowej Trybunie Opolskiej”.

Daniel nie bał się brać ról czarnych charakterów – i spodobał się wszystkim jako Azja Tuchajbejowicz w „Panu Wołodyjowskim”. Kiedy potem jednak Jerzy Hoffman ogłosił, że aktor zostanie Kmicicem w „Potopie”, w peerelowskich mediach rozpętała się na niego nagonka. Daniel stawił czoła temu hejtowi i rzucił całą Polskę na kolana, tworząc w filmie najlepszą kreację w swej karierze. Gdy pojechał z „Potopem” do USA, udało mu się spotkać ze swym idolem – Kirkiem Douglasem.

- Kirk zabrał mnie na ranczo. Jeździliśmy trochę konno, on trochę mniej. Zapytał mnie, jak mi się siedziało w jego czarnym kowbojskim siodle. Odpowiedziałem, że piękne i że w Polsce nie mam możliwości kupić takiego siodła. Następnego dnia przed lotnisko, z którego odlatywałem, podjechała limuzyna. Wyszedł z niej mężczyzna w pięknym garniturze, który wręczył mi paczkę: „Kirk Douglas gift for you” - powiedział. I w środku było to siodło, które do dzisiaj mi służy - opowiada w Onecie.

Na grzbiecie wierzchowca

Młody i przystojny aktor miał oczywiście powodzenie u kobiet. Jego pierwszą wielką miłością była Monika Dzienisiewicz. Choć poznał ją jako żonę aktora Wowo Bielickiego, nie przeszkadzało mu to i w końcu odbił kobietę koledze po fachu. Para wzięła ślub i w 1972 roku przyszedł na świat pierwszy syn Daniela – Rafał. Aktor znudził się jednak szybko rodzinną sielanką i rozkochał w sobie Marylę Rodowicz. Zrezygnował z występów w kinie i teatrze, podążając za nią śladem jej koncertów. Tym kolorowym romansem żyła wtedy cała Polska, choć nie było jeszcze Pudelka.

Płomienna miłość szybko się wypaliła: Daniel zostawił Marylę dla córki Andrzeja Łapickiego – Zuzanny. Choć ta dała mu córkę Weronikę, aktorowi nie chciało się babrać w pieluchach i poszybował za granicę, by kręcić filmy z wielkimi gwiazdami tamtego czasu. Trzymał na planie w ramionach Monikę Vitti, Hannę Schygullę, Jeanne Moreau, Isabelle Huppert i Andie McDowell, ale do łóżka zaciągnął Barbarę Sukovą. Syna Victora, którego mu urodziła, poznał dopiero, gdy chłopak miał 30 lat. Spokojną przystań Daniel znalazł dopiero na początku XXI wieku u boku swej agentki – Krystyny Demskiej.

- Bez jazdy konnej ja bym sobie nie wyobrażał życia. Jeżdżę co najmniej cztery razy w tygodniu. Inaczej byłbym mniej zdrowy. I koń też. To potrzebne i jemu, i mnie. Arabscy poeci twierdzą zresztą, że prawdziwe szczęście można znaleźć właśnie na grzbiecie wierzchowca. Niczego nie ujmując kobietom, oczywiście – podsumowuje w „Gazecie Wyborczej”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska