Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa marcowe koncerty projektu Orchestral R.O.C..K. zebrały entuzjastyczne recenzje

redakcja
Dwa marcowe koncerty „Orchestral R.O.C.K.” grane przy pełnej widowni w Teatrze Variété zapewniły publiczności odświeżenie rockowej klasyki i udowodniły, że dobra muzyka jest ponadczasowa i nie daje się zaszufladkować. Orkiestra Smyczkowa Primuz i Jacek Królik wraz z zaproszonymi gośćmi ustawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko i dali dwa świetne występy.

Koncert rozpoczął się świetnie dobraną rozbiegówką – połączona kompozycja Wojciecha Lemańskiego, Stinga i Millera „Looking for Shape of My Heart” była zaproszeniem publiczności do poszukiwania tego, co najlepsze, na styku muzyki klasycznej i rockowej. Zabrzmiały pierwsze partie smyczków i już wiedzieliśmy, że najbliższe dwie godziny spędzimy z pożytkiem dla zmysłów słuchu i wzroku. Wzroku – bo koncertowi towarzyszyła wizualizacja Damiana i Eliasza Styrnów, wprowadzająca w klimat muzycznych opowieści. Obieganie Stingowych nut, oplatanie słuchacza dobrze utkaną pajęczyną dźwięków wypadło perfekcyjnie, a forma nadana bazowemu utworowi wybrzmiała w końcowej fazie nader przekonująco. Jeśli Sting będzie nagrywał „Symphonicities 2” agencja artystyczna All Muses powinna podać jego agentowi numer telefonu do Wojciecha Lemańskiego – świetna aranżacja jest już gotowa.

„Orchestral R.O.C.K.” w ogóle był gratką dla miłośników Stinga, bo prócz „Kształtu serca” artyści wykonali także „Roxanne” – jeden z sześciu bodaj utworów byłego Policjanta, po których nie musiał już niczego udowadniać ani publiczności, ani krytyce. Jak wypadła „Roxanne” w Krakowie? Zachwycająco – bo wykonana z uczuciem przez Olę Łysiak, bo zagrana bez niepotrzebnego szarżowania przez orkiestrę, bo dosmaczona akustyczną gitarą Królika.

Jacek Królik – swobodny, grający z niewymuszoną elegancją, z sympatycznym dystansem do siebie, co widać także w tytułowaniu autorskich utworów: „Kolejna jedynka w totolotka”, „Kluski postraszone oranżadą” czy „Gwiazda prowadząca muchy do buta”. Królik – gitarzysta klasy mistrzowskiej – mógłby uczyć młodszych kolegów nie tylko gry na instrumencie, ale także, jak widać, poczucia humoru.

Ola Łysiak zaśpiewała jeszcze nieśmiertelny beatlesowski utwór „Come Together” i przepiękną kompozycję Stevena Wilsona „Routine”. „Come Together” dzieli słuchaczy na całym świecie na dwie grupy: na tych, których irytuje w sposób wprost podręcznikowy, i na tych, którzy nie mogą się jej nasłuchać i nachwalić. Interpretacja Oli Łysiak tych ostatnich z pewnością zachwyciła, tych pierwszych zaś mogła skłonić do łaskawszego spojrzenia na numer Lennona i McCartneya.

Po instrumentalnym oddechu, czyli dwóch utworach Lyle Maysa, publiczność znów została zaproszona na wokalną ucztę. Panie, panowie – przed Państwem Krzysztof Cugowski! Przedstawiać, rzecz jasna, nie trzeba – wiadomo nie od dziś, że każdy występ Cugowskiego jest jak garnitur na miarę, odszyty z wyjątkową dbałością o detale. W Variété legendarny wokalista Budki Suflera zachwycił i podbił (który to już raz?) serca słuchaczy utworem „Lubię ten stary obraz” z debiutanckiej płyty lubelskiej supergrupy, a także swoimi interpretacjami „Black Dog” i „Dazed and Confused” z repertuaru Led Zeppelin. Łukasz Błaszczyk poprowadził orkiestrę żywiołowo, nie zostawiając niedogranych przestrzeni i niedopowiedzeń.

W repertuarze budowanym na szeroko pojętym art rocku nie mogło zabraknąć King Crimson – w „Orchestral R.O.C.K.” Fripp z przyjaciółmi reprezentowany był przez „Vrooom Vrooom”. Odpowiedź na rzucone półgłosem z tylnych rzędów „Ciekawe, jak to zagrają” przyszła błyskawicznie i nie pozostawiła wątpliwości: zagrali to bardzo, bardzo dobrze. Po niemal dwugodzinnym rajdzie przez ambitne, różnogatunkowe muzyczne krajobrazy nadeszła pora na bis – wywoływani oklaskami artyści zagrali „Culture Clash” The Aristocrats. Zrobili to zresztą z taką pasją, że rockowa błękitna krew zawrzała, wywołując apetyt na więcej. Być może okazja na owo „więcej” przydarzy się niedługo, bo wszystko wskazuje na to, że ekipa spod szyldu „Orchestral R.O.C.K.” ma energię starczającą nie na dwa koncerty, ale całą – i to długą – trasę.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Eurowizja. Słowo o Tulii i polskich sukcesach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Dwa marcowe koncerty projektu Orchestral R.O.C..K. zebrały entuzjastyczne recenzje - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska