Znalazły Panie w Krakowie temat na film?
K.R. Chodziłyśmy po Rynku i Kazimierzu. Z chęcią nakręciłabym film o ulicznych sprzedawcach kwiatów i dzieciakach, które niedaleko naszego hotelu jeżdżą na deskorolkach wśród zabytkowych murów. Pewno ściga je policja. Otacza was tutaj historia, która również inspiruje.
To wystarczy na dokument?
K.R. Nie musi on mówić od razu o wielkiej polityce. Przez małe rzeczy, los pojedynczego człowieka, możemy pokazać coś większego, społeczeństwo i jego problemy.
Jak wam się u nas podoba?
A.A. Jestem Żydówką. Mam polskie korzenie. Moja rodzina wyemigrowała przed wojną do Stanów. Podoba mi się, że Kraków szanuje i eksponuje żydowską kulturę. Jest coraz mniej antysemityzmu. Jesteście otwarci na świat. Muszę kiedyś przyjechać na Festiwal Kultury Żydowskiej na Kazimierzu.
O czym jest film "Notes of liberty"?
To film, który trwa 8 minut. Opowiada o moim synku, który odwiedza Statuę Wolności w swoje piąte urodziny. Kontrastujemy jego entuzjazm i piękną ideę statuy z negatywnymi hasłami, które ostatnio uderzają w imigrantów.
Ktoś w filmie nazywa ich "pijawkami z prymitywnych krajów"
K.R. Takie słowa pojawiły się w jednej z konserwatywnych stacji radiowych. Nie zgadzam się z tym. Pochodnia, którą trzyma statua, miała być przecież jak latarnia morska dla tych szukających schronienia. A.A. Krótki film daje do myślenia widzowi. Nie podaje wszystkiego na tacy.
Kręcąc takie filmy uderzacie we własny kraj. Ktoś wam zarzuca brak patriotyzmu?
K.R. Oczywiście. Nawet jeden członek mojej rodziny oburzył się, że mieszam synka do polityki. O to chodzi jednak w demokracji, żeby otwierać ludziom oczy na problemy i rozmawiać o nich.
Wy, Amerykanie, tyle mówicie o demokracji, a sami macie z nią problemy. Mówi o tym film "Street fight".
A.A. Pokazujemy w nim hipokryzję. W tym filmie policja wykorzystywana jest przez jednego z kandydatów na stanowisko burmistrza przeciwko jego oponentowi. To jak czasy komunizmu w Polsce. Nie popierałeś partii, byłeś zagrożony.
Film "Front Runners" opowiada o tym, jak dzieci zaciekle walczą w amerykańskich szkołach o fotel przewodniczącego
A.A. W filmie pokazana jest szkoła, gdzie chodzą najmądrzejsze dzieci w Ameryce. Walka o stanowiska odzwierciedla to, co się dzieje w całym kraju wśród dorosłych. Dzieci używają dokładnie tych samych taktyk.
Miały Panie jakieś przygody w Krakowie?
K.K. Festiwal Pierogów! Pyszne! Ja zakochałam się w tych ze szpinakiem. U nas takich rzeczy nie ma.
A.A. Ja lubię te najbardziej popularne, z serem i kawałkami bekonu.
Nie dziwi, że polskie, a nazywają się "ruskie"?
A.A. (śmiech) Nieważne, jak się nazywają, ważne, jak smakują. Byłyśmy też na placu żydowskim gdzie sprzedaje się chyba wszystko. Kupiłam ubrania dla syna i ręcznie robioną biżuterię. Ludzie tam są tacy prawdziwi, naturalni.
K.K. Ten plac to też świetny materiał na dokument. Fascynujące jest to, że w Polsce można kupić majtki na ulicy (śmiech). W Nowym Jorku tego nie ma.