- Rundę jesienną zaczynał pan w drugoligowej krakowskiej Garbarni. Czy zatem przejście do notowanej niżej o klasę Soły nie jest krokiem w tył?
- Absolutnie. Jesienią miałem trochę problemów zdrowotnych. Uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie półroczne wypożyczenie do Soły, w której powstaje nowy, młody zespół. Jest bardzo dobry trener, więc – mam nadzieję – za kilka miesięcy będę mógł powiedzieć, iż pobyt w Oświęcimiu był przysłowiowym strzałem w „dziesiątkę”.
- Można powiedzieć, że wybór Soły jest dla pana takim powrotem w rodzinne strony.
- Jestem wychowankiem Solavii Grojec, położonej pod Oświęcimiem. Potem byłem zawodnikiem Unii Oświęcim, a w grupach juniorskich trenowałem już w Cracovii. Występowałem w jej także seniorskiej drużynie rezerwowej.
- Czy ma pan na swoim koncie debiut w seniorskiej drużynie Cracovii?
- Jeszcze nie, ale byłem tego bardzo blisko. Jako 17-latek zostałem powołany przez trenera Roberta Podolińskiego na mecz 1/8 finału Pucharu Polski do Ostrowa Wielkopolskiego. W tak młodym wieku było to dla mnie wyróżnienie.
- Udało się wybiec na murawę?
- Nie, bo mecz nie układał się po naszej myśli, więc trener nie chciał ryzykować. Wygraliśmy ostatecznie 2:1, ale długo był remis.
- Ma pan jednak na swoim koncie wicemistrzostwo Polski juniorów z Cracovią...
- Jest jednak mała rysa na tym srebrze. U siebie przegraliśmy pierwszy mecz finałowy z Wisłą Kraków 1:2, więc była nadzieja na złoto. Jednak w rewanżu ulegliśmy 0:10. Lepiej do tego nie wracać.
- Drzemie w panu snajperska dusza. Pewnie trener i kibice Soły liczą, że okaże się pan „żądłem” zespołu.
- Lepiej niczego nie planować. Będąc młodym chłopcem, byłem powoływany na konsultacje reprezentacji Polski U-14 i U-15, ale zagrałem tylko dwumecz, przeciwko Irlandii Północnej w U-15. Kontuzje jakoś mnie „lubią”. Dlatego najpierw trzeba mieć zdrowie. Jak tylko ono dopisze, to reszta powinna przyjść z czasem. Ciężkiej pracy się nie boję.
- Trzecia liga, w której występuje Soła, nie jest dla pana niczym nowym.
- Skądże. Jeszcze w rezerwach Cracovii miałem okazję się z nią zapoznać. Mam nawet na koncie pierwszą bramkę. Teraz chciałbym się szybko „wkupić” do Soły.
- Ile goli w optymalnej formie potrafił pan zdobyć w ciągu sezonu?
- O ile sobie dobrze przypominam, to piętnaście.
- A jak wyglądał początek sezonu w Garbarni?
- Zagrałem pierwsze trzy mecze, a potem „przyplątała” mi się kontuzja, więc po jej wyleczeniu dochodziłem do siebie w rezerwach, występujących w okręgówce. W meczu przeciwko Nadwiślanowi Kraków, wygranym 7:1, w ciągu kwadransa, upolowałem klasycznego hat-tricka. Potem wchodziłem też z ławki w meczach pierwszego zespołu.
- Soła zaskoczyła pokonaniem Trzebini 2:1 w Pucharze Polski zachodniej Małopolski.
- Wygraną dedykujemy prezesowi Trzebini, który przed meczem publicznie skazał nas na wysoką porażkę.