https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Tabasza. Bukowa bukiew

Grzegorz Tabasz
W naszych lasach rozpoczęły się zbiory bukwi. Nie brukwi, lecz bukwi. Brukiew to odmiana rzepaku z jadalnym korzeniem zwana karpielem lub kwakiem. Zapomniane warzywo ostatnio wraca na stoły.

Dokładnie mówiąc mam na myśli owoce buka. Pod drzewami leśnicy rozpięli siatki na plony. Buki obradzają co kilka lat i to pod warunkiem, że drzewa liczą przynajmniej pół wieku.

W dobrym roku ziemia w zasięgu korony jest zasypana jednolitą warstwą kolczastych torebek z graniastymi orzeszkami. Jadalne i ponoć smaczne. Starczy oderwać twarde osłonki i przekąska gotowa. Orzechowy smak. Sporo pożywnego oleju i białka. Przepadają za nim leśne zwierzaki. Kiedyś zbierali je ludzie. Tłoczyli olej dodawany do jedzenia, palony w lampach i używany w gospodarstwie. Na przednówku, po mocnym wygrzaniu w piecu ratowano się bukwią dietą od głodowej śmierci. Po co prażyć? Dla usunięcia kilku niezbyt zdrowych składników i poprawy smaku. Przyznaję, posmakowałem owoców buka. Zadanie pracochłonne, gdyż oberwanie z osłonek pełnego kubka zajęło mi dwa kwadranse.

Smak nie powiem złego słowa, przyzwoity. Było jeszcze jedno dziwaczne zastosowanie. W czasie jesiennego urodzaju do lasu pędzono stada świń i bydła. Zwierzaki chrupały orzeszki i rosły w oczach. Tym razem leśnicy sami bukwi nie zjedzą. I nie nakarmią domowych zwierzaków. Zbiory w całości pójdą na siew, a młode drzewka wrócą do lasu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska