Zaś komary do zamknięcia cyklu rozwojowego potrzebują zbiorników stojącej wody. Od małych kałuż po starorzecza. Od zardzewiałej puszki po konserwach do beczki z deszczówką. Tego wszystkiego przez kilka ostatnich lat było niewiele lub wcale. Zaś przez lato, które dobiega końca, spadło sporo deszczu połączonego z solidnymi upałami.
Było wszystko, co komary potrzebują do rozrodu. Szanse wykorzystały w całej pełni, co odczuwamy na własnej skórze. I nie ma żadnej plagi. Krwiopijnych owadów jest tyle co zawsze latało w normalne lata. Podwyższona aktywność krwiopijców wynika wyłącznie z powodu nadchodzącej jesieni. Samice komarów muszą najeść się do syta zanim zapadną w zimową hibernację, a krew to jedyny pokarmią do zaspokojenia głodu. Głodu potęgowanego przez coraz krótszy dzień i coraz chłodniejsze noce. Atakują nas komary pod presją. W biały dzień, w pełnym słońcu.
Wiem, wiem boli i swędzi. Bez repelentami czy dymiącego kadzidła nie wychodzę do ogrodu. Teraz dobra wiadomość: komary przestaną nas napastować po pierwszych zimnych nocach. Nie przymrozkach. Pójdą precz, gdy termometry pokażą w nocy kilka kresek wyżej zera. Nie wiem co gorsze: roje głodnych komarów czy jesienne chłody?
- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Romantyczna Małopolska na rocznicę. W tych miejscach serce może zabić mocniej
- Morskie Oko i Rysy w godzinach szczytu. Oto najlepsze memy o turystach w Tatrach!
- Atrakcyjne nowe kąpielisko pod Krakowem. Woda, molo, plaże ZDJĘCIA
- Miasta rozwodników w Małopolsce. Tu małżeństwa rozpadają się najczęściej
- Tak mieszkają Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości". Oto dom słynnej pary seniorów
