https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Liliany Sonik. Cały ten zgiełk. Dziś to my jesteśmy Zachodem

Liliana Sonik
Kiedy mieszkaliśmy w Paryżu, zawsze na Wszystkich Świętych jechaliśmy do Polski. O wyjątkowości polskiego rytuału pisałam z entuzjazmem przed tygodniem. Teraz chcę przypomnieć to, czego młodsi pamiętać nie mogą, a starsi pamiętać nie chcą. A przecież warto o tym mówić, ponieważ proszę Pań i Panów, dokonaliśmy rzeczy niezwykłej.

Jadąc z Paryża na wschód stopniowo opuszczało się cywilizację. Już w Niemczech autostrady stawały się gorszej jakości, choć przynajmniej można było po nich sunąć bez ograniczeń prędkości. Trzeba było się pilnować i na czas uzupełnić bak, bo na terenach byłej NRD stacji benzynowych przy autostradzie nie było. Niejeden kierowca znalazł się tam w opałach. Wolałam trasę przez Czechy. Szybko zbudowano autostradę do Pragi. Potem jednak jechało się drogami z drogowskazami o białych literach na jasnobłękitnym tle. Trudno je było zauważyć, a GPS nie było. W przydrożnych restauracjach płaciło się drogo za lichą strawę i możliwość skorzystania z lichego WC. Lecz prawdziwa polka zaczynała się w Polsce: podłe drogi, straszne oznakowanie, straszne toalety i konieczność przedzierania się przez ponure miasteczka. Jednym słowem: jadąc na wschód organoleptycznie testowaliśmy zanik cywilizacji i zanurzanie w krainie, gdzie panował brud, smród i ubóstwo.

Wróciłam do Polski, choć nie musiałam. Obserwowałam jak się zmienia, bogaci i porządkuje. Mówią, że to zasługa unijnych funduszy. Może w jakimś ułamku, ale fundusze nie mają rączek do roboty. To Polacy, gigantycznym wysiłkiem, wykonali imponującą pracę.

Teraz młode pokolenie nie chce tyrać po 12 godzin na dobę. Rozumiem to. Pragnę tylko zauważyć, że młodzi mogą sobie na tę dezynwolturę pozwolić, ponieważ Polska nie jest już krajem biednym. To pokolenie dzisiejszych 50-latków, 60-latków i 70- latków wyszarpało obecny dobrobyt. Może nie do końca równo dzielony, nie zawsze sprawiedliwy, z lukami, ale jednak dobrobyt.

Większość Francuzów, Brytyjczyków, czy Niemców kumuluje majątek po dziadach i pradziadach. W Polsce było inaczej. Moja cudowna śp. teściowa powiedziała mi przed ślubem coś, czego nie zapomnę: „naszym synom daliśmy wyższe studia ale niczego więcej nie jesteśmy w stanie wam dać, bo nic nie mamy.” I taka była norma: Polacy niemal wcale nie mieli zasobów dziedziczonych. Dopiero teraz to się zmienia.

A jak się rzeczy mają z cywilizacją? Ciekawie! Bardzo ciekawie!

Pisarz Jacek Dehnel kilka lat temu wyjechał do Berlina. Teraz zaś napisał coś, z czym wypada się zgodzić: „Kiedy jedzie się z Berlina na wschód, jedzie się tak naprawdę na Zachód. Nie ma tam takich miejsc, wystroju takiej jakości, tak uprzejmych kelnerów i kelnerek. A jeśli są, to kosztują dwa albo cztery razy tyle... Z dużą ulgą myślę o opuszczeniu tego upadłego kraju.”

Nie, nie ma pomyłki: Dehnel nazywa Niemcy krajem upadłym. I nie robi tego w napadzie złego humoru. Wyjaśnia metodycznie, w czym nad Wisłą jesteśmy lepsi. Do tego stopnia lepsi, że wyśniony, oferujący komfort życia „Zachód” jest dziś u nas.
Dzisiejsze Niemcy – zauważa Dehnel - to „wielokulturowe społeczeństwo z niedostosowanym do tego systemem: bez infolinii po angielsku, z urzędniczką bankową, która nas wyrzuciła z banku, bo nie mówimy po niemiecku; miasto, gdzie mieszkają setki tysięcy ludzi z innych krajów, a ratuszowa urzędniczka ma zakaz odpowiadania mi w języku innym, niż niemiecki. To jest passive aggressive państwo.” I dalej: „w Niemczech każdy musi mieć księgowego, bo sam podatków nie opanuje. Biurokraci są antypatyczni i nic nie działa: od płacenia kartą w kawiarni, przez załatwienie biletu miesięcznego, aż po ubezpieczenie społeczne. To kraj w stosunku do nas głęboko zacofany cyfrowo. Mnóstwo aspektów życia w Polsce doceniłem po wyjeździe. [Nawet] znacznie lepsze warzywa i owoce w sklepach.”

Czy ja śnię? Nie. Bo podobne obserwacje [choć w innych obszarach] mam w stosunku do Francji. O Wielkiej Brytanii nie wspominając, bo tam się sypie, gdzie spojrzeć.

Czas najwyższy byśmy docenili samych siebie. Młodzi nie mają już żadnych kompleksów wobec Zachodu. Czas żeby kompleksów pozbyli się też ludzie starsi, bo to oni jojczą i lękają wyprostować kark. Mamy z czego być dumni. Czy tak będzie za lat 10, nie wiem. Wiem tylko, że lepiej porzucić rozwiązania imitacyjne, a na problemy szukać recept własnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska