Podopieczni trenera Tomasza Wacka mają jasny cel: powrócić do punktowania, a najlepiej do wygrywania po dość zaskakującej porażce z MKS w Trzebini 0:1 (obecnie czwarta drużyna od końca – przyp. red.). Jak mówił już wcześniej opiekun gorliczan celem jest pierwsza dziesiątka w tabeli.
- Starcie z Popradem nie będzie łatwe, doszło tam do wielu zmian, zespół ten walczy o utrzymanie i tanio skóry nie sprzeda. My jednak patrzymy na siebie. Wiemy, że musimy wyciągnąć wnioski po porażce z MKS i pokazać to na boisku – przekonuje trener Wacek.
Wcześniej Glinik prezentował bardzo dobrą formę pokonując u siebie 4:0 Unię Oświęcim, na wyjeździe Limanovię również 4:0 i na własnym terenie Niwę Nowa Wieś aż 5:0. GKS nie dość, że strzelał wiele goli, to nie tracił żadnego. Ta maszyna zacięła się na chwilę w Trzebini, ale nic nie wskazuje na to, by miał to być jakiś długotrwały kryzys.
Poprad Muszyna dowodzony przez trenera Pawła Batkiewicza przegrał co prawda dwa ostatnie mecze (0:1 z Watrą Białka Tatrzańska, niewykorzystany rzut karny; 0:4 z Wisłą II Kraków), ale wcześniej już pokazał, że grać w piłkę potrafi. W kwietniu muszynianie okazali się lepsi od Lubania w Maniowych 1:0, ograli u siebie Beskid Andrychów 3:0, w gości rozprawili się z Wolanią Wola Rzędzińska 4:2 i na własnym terenie 3:1 odprawili z kwitkiem Barciczankę.
- Walka o utrzymanie trwa w najlepsze. Z Gorlicami czeka nas ciężki mecz na sztucznej nawierzchni, ale jesteśmy na to gotowi. Każdy punkt będzie dla nas cenny. Przed nami prócz Glinika kilka meczów z wymagającymi rywalami. Będą też walkowery, czyli formalnie dopisanie punktów. Wiemy ile mamy „oczek” i ile możemy ich jeszcze zdobyć, więc wiara w to, że uda nam się zrealizować cel, jest spora – mówi prezes klubu z Muszyny Stanisław Sułkowski.
Glinika i Poprad dzieli w tabeli różnica dziewięciu punktów. Jesienią w starciu obydwu ekip padł wynik 1:1.
