Wywożenie chemikaliów zgromadzonych na terenie Glimaru rozpoczęło się w połowie listopada minionego roku. Przetarg wygrało konsorcjum firm Mo-Bruk, jako lider oraz Sarpi - jako partner. W minionym roku firmy wywiozły z rafinerii ponad 1225 ton odpadów, a w tym już prawie 2158 ton.
- Prace prowadzone na terenie rafinerii w Gorlicach prowadzone są pod stałym nadzorem zespołu chemików i technologów, którzy mają do dyspozycji należące do Mo-Bruk akredytowane laboratorium badawcze oraz mobilne laboratorium do wykorzystania na miejscu. Identyfikujemy bardzo niebezpieczne odpady takie jak stężone kwasy – informuje nas Tomasz Danelczyk z Biura Prasowego Mo-Bruku.
Firma do pracy wykorzystuje m.in. ładowarki próżniowe i specjalistyczne pojemniki do transportu substancji niebezpiecznych.
Mimo iż wywożenie trwa, wokół nie ma spokoju. W połowie marca władz miasta dotarła wiadomość od pełnomocnika Isadu, który poinformował burmistrza Rafała Kuklę, że 11 marca zwalnia załogę oczyszczalni, wyłącza ją również z działania. Niejako w odpowiedzi, starostwo powiatowe złożyło do Tadeusza Cebo, szefa gorlickiej prokuratury rejonowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Isad. Zawiadomienia o sytuacji na oczyszczalni trafiło także do wojewody oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Sytuacja wokół oczyszczalni nie ma na szczęście wpływu na postępy w pracach związanych z usuwaniem odpadów.
- Obecnie wszystkie prace w tym przetwarzanie odpadów przebiegają zgodnie z planem i termin realizacji umowy nie jest zagrożony – zapewnia Tomasz Danelczyk.
Wszystko, co Mo-Bruk wywozi z Glimaru trafia do instalacji, w których poddawane jest procesowi unieszkodliwienia lub odzysku.
O tym, że teren nieczynnej rafinerii stał się składowiskiem bliżej nieokreślonych wtedy odpadów, mieszkańcy Gorlic dowiedzieli się w 2017 roku. Po wstępnych obliczeniach mówiło się, że na terenie byłej rafinerii złożone jest 1600 ton szkodliwych substancji, teraz wiadomo już, że to ponad 5000 ton. W sprawę zamieszanych jest kilkanaście firm z terenu województwa podkarpackiego, małopolskiego, śląskiego, łódzkiego i mazowieckiego i powiązanych z nimi osób.
Beczki, różnego rodzaju pojemniki składowane były w większości pod gołym niebem. Doskonale widać to na zdjęciach serwisu Google Earth Pro. Zdjęcia satelitarne wykonane w 2016 roku jeszcze niczego nie pokazały. Ta tych z 2018 doskonale już widać skalę składowiska.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- W tych znakach zodiaku łatwo się zakochać
- Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2020
- Oto finalistki Miss Małopolski i Miss Małopolski Nastolatek
- Drapacze chmur i 100 tysięcy mieszkańców. Tak ma wyglądać nowa dzielnica Krakowa
- Kraków. Najlepsi z najlepszych mistrzów parkowania. Przeszli samych siebie!
