Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grażyna Łobaszewska: Dzisiaj myślę, że w życiu sobie dobrze pościeliłam

Paweł Gzyl
Grażyna Łobaszewska
Grażyna Łobaszewska fot. Przemysław Świderski
Grażyna Łobaszewska nagrała na Boże Narodzenie autorskie wykonania polskich kolęd. Spróbowaliśmy dowiedzieć się, jak popularna polska piosenkarka spędza ten wyjątkowy czas.

Jest Pani nadal szczęśliwa?
A nie słychać? Jakoś tak wszystko się układa. Stara maksyma mówi: "Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz". I ona zdaje egzamin również w moim życiu. Chyba dobrze sobie pościeliłam.

Czasem jednak los rzuca człowiekowi kłody pod nogi. Pani udaje się tego uniknąć?
Teraz spotykam na swej drodze ludzi, którzy wyciągają do mnie dłoń. Jest pomysł - a oni doprowadzają go do realizacji. Nie borykam się więc tak jak kiedyś np. z wydaniem płyty. Kiedyś a to ciągle nie było pieniędzy, a to decydenci zastanawiali się, kto to będzie puszczał. A tu firma Sony ogarnia całą logistykę - a ja zajmuje się tym, czym powinnam.

Wiele osób uważa, że szczęście polega tak naprawdę na cieszeniu się chwilą.
I mają rację, bo życie składa się z samych chwil. Czasem zdarzają się oczywiście niedobre momenty - ale wtedy trzeba sobie zdać sprawę, że przecież one miną. To czym tu się przejmować? Dlatego poczucie szczęścia daje mi tak naprawdę świadomość przemijania.

A koncerty to ciężka praca czy chwile szczęścia?
Oglądał pan film "Zielona mila"?

Oczywiście.
To tam główny bohater wyrzucał z siebie to coś magicznego, czego nie można określić, a dzięki czemu uwalniał się od wszelkiej traumy. Ja nie muszę chodzić do psychologa, leżeć na kozetce i mówić, co mnie boli i z czym nie mogę sobie poradzić - bo dla mnie śpiewanie to w jakimś sensie takie właśnie samoleczenie.

To może dlatego większość Pani piosenek jest taka smutna?
Może nie smutna, a raczej nostalgiczna czy melancholijna. W "realu" zdarzają mi się oczywiście śmieszne i zabawne historie. Człowiek dąży jednak do zachowania wewnętrznej równowagi. Dawno temu pracowałam w pewnym kabarecie i tam może tylko jedna osoba miała nieśmiałe zaczątki poczucia humoru. A ja w tej komicznej sytuacji, śpiewałam dwie... smutne piosenki.

Poza tym mówi się, że w muzyce tylko smutne jest piękne.
A ja słyszałam, że ostatnio już nie. (śmiech)

A w domu lubi Pani sobie też pośpiewać?
Rzadko. Nie męczę domowników.

Nawet dla wąskiego grona najbliższych?
Także nie.

Dlaczego?
Bo ja mam prywatnie taki jakiś dziwny głos. Nawet jak w większym gronie śpiewaliśmy przy ognisku, to jakoś tak odstawałam z tym nieco innym frazowaniem.

To jak jest z kolędami u Pani w domu?
W tym przypadku staram się równo śpiewać ze wszystkimi. Nie wychodzić z szyku. (śmiech)

Pani nowa płyta z kolędami nie ma jednak takiego domowego charakteru.
A ja uważam, że ma, bo jest bardzo intymna - tak jak słowa tych kolęd. Z drugiej strony to prawda, że jest bardziej artystyczna niż biesiadna, ale ja przecież nigdy nie byłam piosenkarką biesiadną.

Można jeszcze dzisiaj w kolędach pokazać coś nowego?
To jest taka materia, że wielu artystów jeszcze pokaże je w zupełnie nowej odsłonie. Każdy z nas nosi w sobie wspomnienia z dzieciństwa, które kształtują w nim ten klasyczny wzór kolędowania. Ale od tego przecież można się odbić.

A jak się u Pani w domu śpiewało kolędy?
Niesamowicie spokojnie. Boże Narodzenie to radosne święto, ale takich euforycznych kolęd mamy w polskiej tradycji raczej mało. Większość naszych kolęd jest na trzy czwarte. Taka miara - i tak każe miarkować.

W jaki sposób wybrała Pani te dziesięć kolęd na płytę?
Naturalnie - tak, aby opowiadały w narracyjny sposób historię narodzin Zbawiciela. Dlatego najpierw jest żłobek, potem pasterze, a na końcu królowie, którzy niosą Dobrą Nowinę na cały świat. Ot - żeby można było z tego zrobić mały filmik z początkiem i zakończeniem.

Po raz kolejny udało się Pani zgromadzić na płycie zacny skład muzyków.
Zacne kolędy, to i zacne aranżacje i zacny zespół. Ta atmosfera udzielała się zresztą nam wszystkim. Tacy muzycy, jak Piotr Mania na fortepianie czy Janek Młynarski na perkusji, nadają odpowiednią jakość tej płycie.

Dzisiaj słychać kolędy wszędzie - przez co trochę tracą one swój mistyczny charakter. Czy on jest dla Pani ważny?
Dawno nie byłam w dużym markecie, gdzie grają kolędy, przez co ich znaczenie nieco się deformuje. A przecież do niedawna kolędy rozbrzmiewały tylko w kościele, w domu lub były śpiewane przez kolędników. I tak powinno pozostać.

Większość Pani świąt Bożego Narodzenia miało właśnie domowy charakter?
Tak, bo takie są te święta. Po prostu rodzinne. I zawsze udaje nam się wszystkim zasiąść przy wigilijnym stole. Cała rodzina pojawi się u mnie. Mam okrągły stół, wszyscy się więc mieścimy i nie obijamy łokciami.

Sama przygotowuje Pani wieczerzę?
Nie: to układ składkowy. Bratowa z bratem robią ryby, bo są świetni w oprawianiu. Ja się do tego nie nadaję - bo ryba ma oczy i... pewnie wszystko widzi. Bratanica z kolei lubi lepić ciasto - a my przygotowujemy całą resztę. Ale to równy podział i jeszcze nie zawiódł.

Mieszka Pani w Gdyni - jaki klimat mają święta nad morzem?
Niby mieszkam nad morzem, ale tak naprawdę na najwyższej górze w regionie. Dlatego mam z okien widok na malutkie, zaśnieżone domki, jak w Zakopanem czy w Poroninie.

Ale po świątecznym obiedzie pewnie wybierzecie się Państwo na spacerek po plaży?
Ale, gdzie tam! (śmiech) Chyba, że nie będzie bardzo śnieżyło.

W tym roku to chyba podaruje Pani wszystkim swoją nową płytę?
Płytą to już najbliższych obdarowałam. Inne prezenty będą czekały pod choinką.

A co Pani chciałaby dostać?
Coś, co można zjeść, ubrać, poczytać lub posłuchać. (śmiech) Taka jestem praktyczna. Po prostu nie lubię rzeczy, które trzeba odstawić na półkę tylko po to, by je raz na jakiś czas odkurzać.

Ostatnio modne są u nas postanowienia noworoczne. Ma Pani jakieś na 2014 rok?
Kiedyś przyrzekałam sobie, że rzucę palenie. Ale z czasem okazało się, że tych postanowień było więcej niż lat, a ja jak paliłam, tak palę. Dlatego postanowiłam nie postanawiać, ale... się poprawić.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska