Pani Bożena rozkłada na stole rachunki i skrupulatnie podlicza każdy grosz, aby wystarczyło ich na przeżycie. Razem z mamą utrzymują się jedynie z zasiłku rehabilitacyjnego oraz skromnej emerytury rolniczej.
- Jest nam bardzo ciężko, ale nie poddajemy się - mówi 48-latka, ocierając łzy z policzka.
Dramat kobiet rozpoczął się latem 2016 roku. Bożena Józefczyk była wówczas zatrudniona przez Urząd Miasta Dąbrowa Tarnowska na miejskiej krytej pływalni, jako pracownik gospodarczy.
Nagle zorientowała się, że coś złego dzieje się z jej zdrowiem. - Nie mogłam zjeść nawet kromki chleba czy wypić szklanki herbaty, bo wszystko od razu zwracałam - zaznacza.
Po badaniach lekarskich okazało się, że ma polipy na jelicie grubym. Wykonano jej zabieg, jednak po jakimś czasie guzy znowu się pojawiły. Pani Bożena ponownie wylądowała na stole operacyjnym.
Pod koniec roku, po wykonaniu szczegółowych badań lekarze wydali przerażającą diagnozę. Okazało się, że mieszkanka Gruszowa Wielkiego ma złośliwy nowotwór jelita grubego. - Niestety były już przerzuty do wątroby, płuc i i innych narządów - wzdycha 48-latka.
Od tamtej pory kobieta toczy nieustanną walkę o zdrowie. Przeszła operację usunięcia nowotworu. Na początku 2017 roku rozpoczęła leczenie chemioterapią.
- Co dwa tygodnie muszę jeździć na kilka dni do szpitala, W sumie jestem już po 22 chemiach. Mój organizm bardzo to odczuwa i jestem cały czas strasznie osłabiona - podkreśla Bożena Józefczyk.
Przez chorobę musiała zrezygnować z pracy. Aby jakoś przeżyć, zaciągała pożyczki w parabankach, które spłaca do dnia dzisiejszego.
- Same leki kosztują mnie 500 złotych miesięcznie. Do tego jeszcze trzeba opłacić rachunki oraz znaleźć oszczędności na spłatę pożyczek - kręci głową kobieta.
Tej zimy na kobiety spadł kolejny cios. Piec węglowy, którym ogrzewały dom uległ poważnej awarii.
- Dostaliśmy go kiedyś od sąsiada. Piec ma już kilkadziesiąt lat, ale mieliśmy nadzieję, że jeszcze trochę pociągnie - zaznacza 48-latka.
Kocioł udało się tylko prowizorycznie naprawić, ale w każdej chwili może odmówić posłuszeństwa. - Zawsze jak wyjeżdżam na chemioterapię to myślę o tym, jak mama sobie radzi i czy ma ciepło w domu - opowiada pani Bożena.
Kobiety nie mają również ciepłej wody w kranach. Aby się umyć, trzeba ją wcześniej podgrzewać na kuchence gazowej.
Fatalne warunki panujące w domu sprawiły, że pod koniec ubiegłego roku decyzję o wyprowadzce z domu podjął 26-letni syn pani Bożeny. Zrobił to ze względu na swoją zaledwie roczną córeczkę, która nie mogła mieszkać w nieogrzewanym domu, bez ciepłeej wody.
- Musieli przeprowadzić się do rodziny żony syna. Tam jednak też się im nie przelewa. Syn pracuje w budowlance i w zimie jest krucho z pracą - zaznacza Józefczyk. Dodaje, że jej marzeniem jest, aby wnuczka kiedyś zamieszkała w godnych warunkach.
Losem pani Bożeny i jej rodziny zainteresował się lokalny samorząd i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Dąbrowie Tarnowskiej, którzy oferują pomoc ubogiej rodzinie i apeluje o wsparcie w zakupie pieca.
Muszą czymś ogrzać swój dom
Najpilniejszą potrzebą Bożeny Józefczyk i jej mamy jest w tej chwili zorganizowanie nowego pieca węglowego. Kocioł grzewczy o mocy 10 KW może być używany, jeśli tylko jego stan techniczny będzie dobry. Ważne, żeby można było nim ogrzać również wodę. Wszyscy, którzy mogą pomóc kobietom z Gruszowa mogą kontaktować się z Urzędem Miasta w Dąbrowie Tarnowskiej, nr tel. 14 642 27 75
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie: Tramwaje
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska