Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej. Szybkie ciosy i dobra postawa w bramce „Fikiego” dały Unii Oświęcim sukces w Katowicach

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Damian Piotrowicz (z prawej) był dla katowiczan nie do upilnowania, więc pierwszą bramkę wypracował, a drugą sam strzelił. W szlagierze grupy słabszej hokejowej ekstraklasy, rozegranym w Katowicach, miejscowy Tauron przegrał z Unią Oświęcim 1:2.
Damian Piotrowicz (z prawej) był dla katowiczan nie do upilnowania, więc pierwszą bramkę wypracował, a drugą sam strzelił. W szlagierze grupy słabszej hokejowej ekstraklasy, rozegranym w Katowicach, miejscowy Tauron przegrał z Unią Oświęcim 1:2. Fot. Jerzy Zaborski
Najpierw napastnicy szybko strzelili dwa gole, a potem do akcji wkroczył Michał Fikrt, który wsparł Unię, będąc ważnym elementem jej układanki w drodze do zwycięstwa w Katowicach (2:1), w szlagierze grupy słabszej hokejowej ekstraklasy.

Oświęcimianie jedynej porażki z Katowicami doznali w stolicy Górnego Śląska 0:1, ale jeszcze przed podziałem ekstraklasy. Bardzo chcieli się zrewanżować rywalom za tamto spotkanie. - Choć szybko udało nam się strzelić dwa gole, ustawiające przebieg rywalizacji, to jednak tym razem grało nam się znacznie trudniej niż podczas pierwszej wyprawy do Katowic – przyznaje Damian Piotrowicz, który pierwszą bramkę wypracował, a drugą sam strzelił. - Katowiczanie od początku zagrali wysokim pressingiem. Podjęliśmy rękawicę. W niektórych meczach, głównie przed podziałem ekstraklasy, długo musieliśmy czekać na gole, a - nie ma nic gorszego - jak rozgrzanie bramkarza. Marnowanie kolejnych okazji zawsze wprowadza odrobinę nerwowości. Tym razem szybkie trafienia dodały nam pewności.

Dwubramkowe prowadzenie wcale nie uśpiło czujności oświęcimian, co mogą sugerować kary mniejsze, których w drugiej tercji złapali aż cztery i to w dodatku już przy kontaktowym wyniku 1:2. Tym samym narażali się na odwrócenie losów spotkania. - Nie ze wszystkimi wykluczeniami mogliśmy się zgodzić – uważa Damian Piotrowicz. - Były sytuacje, w których sędzia mógł puścić grę. Wszak potykały się dwa najlepsze zespoły grupy słabszej, które z powodzeniem mogłyby przecież walczyć „nad kreską”. Zatem było dużo walki, a przecież gdzie drwa rąbią, tam i wióry lecą – tymi słowami oświęcimski napastnik dał do zrozumienia, że rozjemca powinien umieć odróżnić męską walką od złośliwości, której na lodzie nie było.

W trudnych chwilach oświęcimianie mogli liczyć na swojego bramkarza, Michała Fikrta, który miał swój dzień. - To, co kilka razy wyciągnął, wprawiało rywali w osłupienie, a nam z kolei dodało pewności – podkreśla popularny w Oświęcimiu „Karamba”.

W ostatniej odsłonie oświęcimianie nastawili się na grę z kontry, ale nie udało im się podwyższyć prowadzenia, które dałoby im spokojniejsze granie w końcówce. - Liczy się to, że wzięliśmy pełną pulę i powiększyliśmy przewagę nad katowiczanami, mając przecież o jedno spotkanie rozegrane mniej – zwraca uwagę napastnik Unii. - Lidera mamy i do końca rozgrywek w grupie słabszej nie chcielibyśmy go już oddać.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska