Gdańszczanie zaczęli odważnie i - gdyby Igor Rożkow z Konstatninem Tieslukiewiczem zachowali więcej spokoju przed oświęcimską bramką, mogliby skarcić miejscowych za szkolne błędy w defensywie. Obaj gdańscy hokeiści z bliska trafili jednak w Michała Fikrta (3 min), tracąc szansę ustawienia sobie tego pojedynku.
Od czego jednak oświęcimianie mają w swoich szeregach najskuteczniejszego strzelca ligi, Andreja Themara, który - tym razem - wcielił się w rolę asystenta, zagrywając krążek zza bramki, a wjeżdżający przed nią w tempo Juha Kiiholma, nie dał szans bramkarzowi.
Później miejscowi wykorzystali okres gry w liczebnej przewadze. Jak zwykle snajperskim instynktem przed bramką rywali wykazał się...obrońca Iiro Vehmanen. Kiedy wszyscy byli myślami w szatni, na 10 s przed syreną oznajmiającą przerwę, Jan Daneczek zmienił lot krążka i Evan Cowley po raz trzeci mógł tylko wzrokiem odprowadzić krążek do siatki.
Po zmianie stron na ławkę kar powędrował Kamil Dolny i miejscowi fani szykowali się na zdobycie czwartego gola. Tymczasem po błędzie Alesza Jeżka, na linii niebieskiej gdańskiej tercji obronnej, goście wyprowadzili kontrę, którą zakończyli golem. Oświęcimianie trochę się pogubili, ale gol Juhy Kiiholmy, który z bliska pokonał bramkarza, przywrócił im pewność siebie.
W końcówce drugiej odsłony tym razem to gospodarze mogli się pokusić o trafienie w osłabieniu, lecz w dwójkowej kontrze Juha Kiiholam zdecydował się na strzał w krótki róg, a mógł podać wzdłuż bramki do Andreja Themara.
Trzecią odsłonę oświęcimianie zaczęli od straty gola, którego goście zdobyli w przewadze (kara Wanata) i znowu poczuli, że w tym meczu jeszcze nie wszystko jest stracone.
Gospodarze faulowali niepotrzebnie, co skończyło się kontaktową bramką dla gdańszczan i zapowiadało emocjonującą końcówkę.
Jednak oświęcimianie wykorzystali przewagę, kiedy karę odsiadywał Robin Maly; Patryk Malicki wykorzystał fakt, że gdański bramkarz był zasłonięty.
- Taktyka, jedno magiczne słowo, a u nas leży całkowicie i dlatego rywale do końca mieli szansę walki o korzystny wynik. Najgorsze jest to, że błędy popełniają doświadczeni zawodnicy – ocenił Jirzi Szejba, trener oświęcimian.
- Unia wygrała, bo była do bólu skuteczna. Nam brakuje egzekutorów. Mam nadzieję, że zła karta w końcu od nas się odwróci i zaczniemy punktować rywali tak, jak oni to robią teraz z nami – podsumował Marek Ziętara, trener gdańszczan.
Unia Oświęcim – Automatyka Gdańsk 6:3 (3:0, 1:1, 2:2)
Bramki: 1:0 Kiiholma (Themar) 7, 2:0 Vehmanen (Saur) 15, 3:0 Daneczek (S. Kowalówka, Jeżek) 20, 3:1 Vitek (Stasiewicz, Dolny) 22, 4:1 Kiiholma (Tabaczek, Adamus) 25, 4:2 Rożkow (Teslukiewicz, Smal) 43, 4:3 Teslukiewicz (Smal, Vitek) 50, 5:3 Malicki (Jachym, S. Kowalówka) 53, 6:3 Daneczek (Malicki) 59.
Unia: Fikrt – Saur, Vehmanen; Themar, Kiiholma, Tabaczek - Jeżek, Bezuszka; S. Kowalówka, Daneczek, Gruszka – A. Kowalówka; Piotrowicz, Wanat, Adamus – Jachym, Maciejewski; Paszek, Dudkiewicz, Malicki.
Automatyka: Cowley – Cunik, Maly; Danieluk, Polodna, Steber – Aleksiuk, Tieslukiewicz; Smal, Rożkow, Vitek – Dolny, Pastryk; Marzec, Pesta, Strużyk – Lehman, Leśniak; Szczerbakow, Stasiewicz, Rompkowski.
Sędziował: Sebastian Kryś (Katowice). Kary: 22 (w tym 10 dla Wanata) – 10 minut. Widzów: 800.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: