Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana, a wynik cały czas kręcił się wokół remisu. Sporo było twardej walki, ale też błędów z obu stron. O tym, że po pierwszej części minimalnie prowadzili goście przesądził celny rzut za trzy punkty Bartosza Bochno.
Od „trójki” Turów zaczął również kwartę drugą. Pięciopunktową stratę w pojedynkę zniwelował jednak Mohamed Abdelaal. A później mieliśmy już naprawdę dobry i skuteczny fragment gry krakowian. To pozwoliło im wypracować przewagę dziewięciu punktów (38:29). Gościom udało się zniwelować przed przerwą tylko dwa z nich.
Po zmianie stron początkowo wydawało się, że Turów zacznie szybko odrabiać straty. Krakowianie mieli jednak dobry dzień. Nie tylko utrzymali swoją przewagę, ale jeszcze po czterech minutach i celnej „trójce” Pawła Zmarlaka prowadzili dziesięcioma punktami (49:39). Następnie było jeszcze 51:41, ale wtedy krakowianie wyraźnie się pogubili, a goście poszli mocno do przodu. Efekt był taki, że na niecałe dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty po „trójce” Michała Samolaka było już tylko 51:50. Dopiero wtedy akcję dwa plus jeden przeprowadził Damian Dyrda. Ostatecznie przed ostatnią i decydującą kwartą krakowianie prowadzili dwoma punktami (56:54).