To był przedostatni mecz "Brązowych" przed własną publicznością w tym sezonie (ostatni rozegrają 11 maja ze Stomilem Olsztyn). W miniony weekend musieli się już definitywnie pogodzić z myślą, że ich pobyt na zapleczu ekstraklasy potrwa tylko jeden sezon, gdyż stracili nawet matematyczne szanse na utrzymanie. Wydawało się, że gra bez większej presji, bez stresu nie tylko wpłynie na nich mobilizująco, ale i pozwoli zaprezentować się z lepszej strony niż dotychczas.
Dla broniących się przed degradacją i zajmujących przed poniedziałkową wyprawą do Krakowa spadkowe miejsce katowiczan było to z kolei spotkanie z gatunku "o życie". Na wyjazdach spisują się zdecydowanie lepiej niż u siebie. Wczoraj odnieśli już siódme zwycięstwo na boisku rywali (przy tylko jednym na własnym terenie), które bardzo ich przybliżyło do uratowania pierwszoligowego bytu.
W pierwszej połowie krakowianie często odpierali ataki przeciwników, którzy szukali różnych sposobów na uzyskanie prowadzenia. Marcin Cabaj kilka razy był w poważnych opałach. W 8 i 22 min Adrian Błąd strzelił tuż nad bramkę (za pierwszym razem z rzutu wolnego), w 23 min Wojciech Lisowski z ponad 20 metrów trafił w poprzeczkę, a w 28 min Arkadiusz Jędrych główkował nad nią.
Garbarze w tym okresie przedostawali się na pole karne rywali, postraszyli ich kilkoma akcjami, ale nie przełożyło się to na wynik. Tymczasem w 39 min po strzale Lisowskiego i rykoszecie od jednego z krakowian piłka wylądowała w bramce gospodarzy. Ci ostatni 3 min później byli bliscy wyrównania, gdy po dośrodkowaniu Karola Kostrubały piłka odbiła się od poprzeczki.
Po przerwie katowiczanie próbowali podwyższyć wynik, ale długo brakowało im precyzji, zwłaszcza Bartoszowi Śpiączce, który w 52 i 61 min niecelnie główkował, a w 63 min strzelił tuż obok słupka. "Brązowi" dążyli do wyrównania, jednak rzadko zagrażali bramce Krzysztofa Barana. Ten ostatni uratował jednak swój zespół przed utratą gola w 71 min po strzale Tomasza Ogara. W doliczonym czasie gry garbarzy "dobił" Tymoteusz Puchacz.
Garbarnia Kraków - GKS Katowice 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Lisowski 39, 0:2 Puchacz 90+3.
Garbarnia: Cabaj - Kiebzak, Kalemba, Szywacz, Górecki - Włodyka, Kostrubała (80 Słoma), Masiuda, Wójcik (86 Lech) - Ogar (86 Piszczek), Nowak.
GKS Katowice: Baran - Lisowski, Jędrych, Remisz, Wawrzyniak - Tabiś (57 Puchacz), Koczobut, Łyszczarz, Błąd - Anon (82 Habusta)- Śpiączka (64 Woźniak).
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska). Żółte kartki: Kalemba, Włodyka, Wójcik - Poczobut.
Widzów: 411.
- Blaski i cienie szalonego sezonu Cracovii
- „Misiek” wyzywany na trybunach Wisły. Ultrasi grożą śmiercią
- Saidi Ntibazonkiza. Co robi teraz gwiazda Cracovii? ZDJĘCIA
- Maor Melikson. Piękna żona, dzieci, tatuaże [ZDJĘCIA]
- Oto nowa krakowska atrakcja. Otworzyła ją Isia Radwańska
- Takie ciacha grają w Sandecji! ZDJĘCIA
