Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Incydent w klubie Hush Live w centrum Krakowa. Jest wyrok na pięciu ochroniarzy

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Tomasz L i inni oskarżeni na sali rozpraw Sądu Apelacyjnego w Krakowie
Tomasz L i inni oskarżeni na sali rozpraw Sądu Apelacyjnego w Krakowie Artur Drożdżak
Trzech ochroniarzy w klubie Hush Live przy ul. św Tomasza usłyszało w piątek (15 stycznia) przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie kary więzienia w zawieszeniu za nieudzielenie pomocy mężczyźnie, który został poturbowany i nieprzytomny był w stanie zagrożenia życia. Dwóch innych ochroniarzy, sprawców ataku na Marcina G. też ma wyrok.

FLESZ - Przedsiębiorcy nie godzą się na lockdown

28 października 2018 r. pokrzywdzony Marcin G. bawił się z dziewczyną w lokalach na Dolnych Młynów, potem z kolegą na placu Szczepańskim, a w końcu trafił do jednego z lokali przy św. Tomasza. Był nietrzeźwy podobnie jak i jego znajomy, który potem nie był nawet w stanie podać, czy z Marcinem G. wszedł do ostatniego z klubów.

W tym lokalu jako goście znalazła się również trójka kolegów z siłowni, wśród nich ochroniarze Tomasz L., Dominik W i Paweł Ś. Też nie byli trzeźwi. Wieczorową porą z 27 na 28 października 2018 r., przyjechali z Nowego Sącza, gdzie byli na gali sztuk walki MMA.

Incydent w klubie

Gdy czekali przed szatnią, by oddać ubrania, doszło do incydentu, który potem był odmiennie opisywany przez uczestników i świadków. Z ustaleń wynika, że nietrzeźwy Marcin G. zmierzał do wyjścia z lokalu przy ul. św. Tomasza, gdy Tomasz L. zaatakował go bez powodu, popchnął na ścianę i zadał cios pięścią, a gdy zaatakowany zaczął się osuwać kolega napastnika, też ochroniarz, Dominik W. kopnął go w głowę. Mężczyźni ze znajomymi oddali ubrania do szatni i weszli do środka, by się bawić. Zostawili na miejscu nieprzytomnego.

Incydent widział Robert L., jeden z ochroniarzy w tym lokalu, a kolejny - Bartłomiej G. usłyszał od innych ludzi, co się stało. Obaj wzięli pod ręce nieprzytomnego i wynieśli na zewnątrz. Tam położyli go na ulicy na plecach. Asystował im kolejny ochroniarz i bramkarz z lokalu - Tomasz K. Cała trójka wróciła do pracy, a nieprzytomnego znalazła przypadkowa osoba. Dopiero ona wezwała karetkę, bo Marcin G. nie reagował na żadne bodźce. Świadkowie incydentu podali ratownikom medycznym relację, co się mogło zdarzyć.

Pokrzywdzony trafił na stół operacyjny w szpitalu, gdzie uratowano mu życie. Miał krwiaka mózgu i inne obrażenia czaszkowo-mózgowe, które zagrażały jego życiu. Biegli stwierdzili, że kopnięcie jakie zainkasował, było zadane ze znaczną siłą.

Początkowo cała piątka podejrzanych na 6 tygodni trafiła do aresztu, potem wyszły za kaucją. Zaprzeczali zarzutom i nie przyznawali się do winy.

Skazani ochroniarze

**
Sąd Okręgowy w Krakowie przyjął, że Robert L., Bartłomiej G. i Tomasz K. są winni nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu. Dwaj pierwsi dostali po 6 miesięcy więzienia, a ostatni 4 miesiące pozbawienia wolności. Kary były w zawieszeniu na rok próby. Czyn Tomasza L. sąd zakwalifikował jako pobicie i skazał mężczyznę na zapłatę 25 tys. zł zadośćuczynienia i rok więzienia, taką samą karę pozbawienia wolności otrzymał Dominik W. choć to jego kopniak spowodował najcięższe obrażenia Marcina G.

W przypadku tego oskarżonego zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary, bo przeprosił pobitego i zawarł z nim ugodę zobowiązując się do zapłaty 100 tys. zł za wyrządzona krzywdę. Marcin G. przebaczył napastnikowi. Cały czas otrzymuje od niego wsparcie finansowe.

W złożonych apelacjach większość oskarżonych wnosiła o uniewinnienie, a prokurator chciał dla nich surowych kar. Dla Tomasza L. 3 lat więzienia, dla Dominika W. 5 lat odsiadki.

Korekta wyroku

**
Sąd Apelacyjny w Krakowie tylko nieznacznie skorygował wyrok. Przyjął, że Tomasz L. jest winny naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego i zmniejszył mu karę do 9 miesięcy odsiadki. Zmniejszył też z 25 do 2 tys. zł. kwotę zadośćuczynienia do zapłaty.

Sędzia Katarzyna Wysokińska Walenciak w ustnym uzasadnieniu podkreślała, że nie budzi wątpliwości wina tych ochroniarzy, którzy nie udzielili pomocy nieprzytomnemu. Oni bronili się, że nie było widać, by Marcin G. krwawił, miał drgawki lub inne objawy świadczące o ciężkim stanie, a ktoś inny już się zobowiązał do wezwania pogotowia. Zdaniem sędzi fakt, że byli ochroniarzami obligował ich jednak do zadbania o bezpieczeństwo klienta lokalu, a tego nie zrobili.

- Choć wiedzieli, że odniósł obrażenia i był nieprzytomny niczym kłoda, jak zeznali inni świadkowie

- nie kryła sędzia. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska