Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IV liga. Unia Oświęcim jest drużyną własnego boiska

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Sam Bartosz Praciak (z lewej) meczów dla Unii Oświęcim nie wygra
Sam Bartosz Praciak (z lewej) meczów dla Unii Oświęcim nie wygra Fot. Jerzy Zaborski
Zwłaszcza, że były to derby zachodniej Małopolski w IV lidze. Do wizyty andrychowian oświęcimianie nie uznawali na własnym boisku kompromisowych rozwiązań. Tym razem było jednak inaczej.

- Jeśli nie można wygrać, to trzeba zremisować, a wygrać nie mogliśmy, mając w całym spotkaniu półtorej sytuacji bramkowej – trener Unii Sławomir Frączek nie krył rozczarowana postawą swoich zawodników. - W meczu przeciwko Beskidowi nie poznawałem swojego zespołu. Nie wiem, czy chłopcy byli spięci tym, że po drugiej stronie występował ograny na ekstraklasowych boiskach Tomasz Moskała, czy frekwencją na trybunach. Niecodziennie zdarza się, żeby mecz na czwartoligowym poziomie obejrzało ponad 600 widzów.

Mecz przeciwko Beskidowi pokazał, że w Oświęcimiu widoczna jest słaba siła ognia. Owszem, Unia traci mało bramek, ale - mając kłopoty z ich zdobywaniem - trudno myśleć o regularnych zwycięstwach, jak to było na początku jesieni. - W przodzie praktycznie osamotniony jest Bartek Praciak, który chyba był jedynym walczącym zawodnikiem Unii w meczu przeciwko Beskidowi – podkreśla Frączek. - Granie „na alibi” i rzucanie piłki do Praciaka, licząc na to, że coś w przodzie zrobi, jest drogą na skróty. Niestety, nie chodzi mi tylko o ostatni mecz. Jeśli nie strzelamy goli, to trzeba liczyć się z tym, że kiedyś może nie wyjść mecz bramkarzowi, czy błąd zdarzy się naszej solidnej defensywie.

Strata dwóch punktów z Beskidem jest o tyle bolesna, bo oświęcimianie nie punktują na wyjazdach. Z obcych boisk przywieźli jedynie wygraną nad Węgrzcami. - Nie dość, że na wyjazdach prezentujemy się słabiej, to jeszcze w każdym meczu pękają nam zwykle dwa ogniwa – wyjawia trener Frączek. - Najgorsze w tym wszystkim jest to, że za każdym razem „numery wykręcają” mi inni zawodnicy. Gdyby byli ci sami, dawno usiedliby na ławce.

Trener jednak pozytywnie ocenia jesień. 20 punktów to sporo jak na beniaminka, plasującego się obecnie na 5. miejscu. - Na pewno cztery zwycięstwa na początku jesieni rozbudziły apetyty wśród kibiców, jak i samych zawodników, że mogą „rządzić i dzielić” w tej lidze. Tymczasem dla nas priorytetem jest utrzymanie – uważa Frączek. - Sytuacja w tabeli jest ciasna, więc do końca trzeba zdobyć jak najwięcej punktów i solidnie przepracować zimę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska