- Będąc w rejonie Kasprowego Wierchu późnym popołudniem zdumiony usłyszałem dźwięki trąbki - mówi Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Zaskoczony postanowiłem ustalić, co się właściwie dzieje. Melodia się sączyła, była łagodna i dobrze zagrana, ale było to dla mnie niewytłumaczalne. Idąc za dźwiękiem dotarłem do rejonu Beskidu, gdzie siedział japoński turysta i grał na trąbce.
Dyrektor Skawiński relacjonuje, że zwrócił turyście uwagę, iż granie w Tatrach na jakimkolwiek instrumencie jest zakazane, gdyż muzyka płoszy dziką zwierzynę. - Tłumaczyłem mu, że kozice po prostu się wystraszą i nie docenią piękna melodii - mówi Skawiński. - Turysty to zupełnie mnie zaskoczyło. Japończyk wytłumaczył mi, że tak zachwycił się pięknem Tatr, że po prostu w hołdzie musiał zagrać tę melodię.
Wcześniej takich zdarzeń w Tatrach nie było. - Miał samozaparcie ten turysta, skoro z trąbą szedł po szlaku - śmieje się Józef Giewont z Zakopanego. - Na szczęście świstaki o tej porze roku już nie śpią. Przyznam szczerze, że podziwiam tego Japończyka. Spełnił zapewne swoje marzenie w tak niecodzienny sposób.
TPN zapewnia, że turysta został pouczony a nie ukarany. A ta historia będzie kolejną legendą opowiadaną o nietypowych zdarzeniach w Tatrach.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!