https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jasne i lekkie - takie piwo warzą mnisi z Tyńca. Jest już w opactwie, wkrótce trafi też do wybranych sklepów w Krakowie

Małgorzata Mrowiec
Piwo benedyktynów nosi nazwę Tinecia, czyli po łacinie - Tyniec
Piwo benedyktynów nosi nazwę Tinecia, czyli po łacinie - Tyniec br. Grzegorz Hawryłeczko
Blonde ma lekko bananowy aromat, a do witbiera zakonnicy dodają mięty ze swojego ogrodu. To na te dwa rodzaje piwa zdecydowali się benedyktyni tynieccy, którzy postanowili zająć się jego warzeniem. - Są to piwa jasne i lekkie, wywodzące się z belgijskiej tradycji browarnictwa, bardzo mocno ukształtowanej przez browary trapistów. Smakują jednak inaczej niż rozpowszechnione w Polsce lagery i pilsy: są lekko mętne, orzeźwiające, o bogatym zapachu - wylicza br. Grzegorz Hawryłeczko, rzecznik prasowy Opactwa Benedyktynów w Tyńcu.

FLESZ - Ponad 5 mln Polaków będzie pracować zdalnie

Piwo nosi nazwę Tinecia, czyli po łacinie Tyniec. Browar Benedyktynów Tynieckich zainaugurował swoją działalność w październiku.

To browar kontraktowy. Działalność browarów kontraktowych zwykle ogranicza się do zlecenia produkcji danego piwa innemu browarowi przez przekazanie receptury - i odbiera się wówczas gotowy produkt. - Jako mnisi tynieccy postanowiliśmy jednak zmienić ten model i osobiście zaangażować się w produkcję piwa - zaznacza rzecznik opactwa. Jak tłumaczy, obecnie opactwo w Tyńcu nie może sobie pozwolić na budowę nowego browaru na własnym terenie, dlatego mnisi zmuszeni są korzystać z cudzej aparatury. Piwo jest jednak warzone w oparciu o recepturę stworzoną przez jednego z zakonników - o. Wojciecha Wójtowicza.

Receptura Tinecii - co mnisi podkreślają - nie jest zatem starodawna, takie się w klasztorze nie zachowały.

Niemniej chętnie odwołujemy się do tradycji klasztornego piwowarstwa: w Tyńcu piwo warzono przez setki lat. Najstarszy ślad to pochodząca z XV wieku wzmianka o Marcinie, który był piwowarem (łac. braxator) klasztoru. Wodę do warzenia czerpano prosto z Wisły, a sam browar mieścił się w obrębie murów opactwa, w najniższej części ogrodu. Budynek, który tam dziś stoi, wciąż jest nazywany "browarkiem", a ulica, która biegnie za murem, to ul. Browarniana

- wskazuje br. Grzegorz Hawryłeczko.

Browar klasztoru przestał funkcjonować wkrótce po kasacie opactwa w 1816 roku.

Jaki jest udział zakonników w samej produkcji piwa? Jak odpowiadają, jest ona dziś wysoce zautomatyzowana, jednak wciąż są czynności, które trzeba wykonać ręcznie: wsypywanie słodu, wyciąganie młóta, zadawanie drożdży, chmielenie, dosypywanie dodatków (w wypadku Tinecii to m.in. mięta, skórka pomarańczy i kolendra), mycie i czyszczenie sprzętu. Mnisi z Tyńca - zwykle dwóch - wyjeżdżają z klasztoru wcześnie rano i spędzają w browarze od ośmiu do dwunastu godzin.

Tworzenie piwa wymaga wiedzy i wyczucia: trzeba umieć ocenić, ile powinny trwać przerwy w warzeniu piwa lub jaką ilość przypraw można dodać, by nie zepsuć smaku. Trzeba dobrać właściwe słody i nie dopuścić do przegazowania. Tego rzemiosła mnisi tynieccy chcą się nauczyć, dlatego uczestniczą we wszystkich wspomnianych etapach pracy. Naszemu nowemu przedsięwzięciu patronuje święty Benedykt i słowa jego Reguły: benedyktyni "wówczas są prawdziwymi mnichami, jeśli żyją z pracy rąk swoich, jak Ojcowie nasi i Apostołowie”

- przypomina br. Hawryłeczko.

Oprócz pomysłu i pragnienia, by wskrzesić klasztorne rzemiosło i by mnisi osobiście się nim trudnili, benedyktyni decydując się na to przedsięwzięcie, wzięli pod uwagę też inne okoliczności. Stwierdzili, że nie można zakładać, iż klasztory będą mogły się dalej utrzymywać z ofiar, darowizn czy pracy duszpasterskiej. - Chcemy, by nasz klasztor w pełni wrócił do ideału, który wyznaczył nam święty Benedykt i według którego żyją niemal wszyscy Polacy: utrzymanie powinna zapewniać własna praca. Mamy więc nadzieję, że nasze piwowarstwo osiągnie większą skalę, aż wreszcie będziemy mogli sobie pozwolić na wybudowanie browaru już na miejscu, czyli w Tyńcu - słyszymy od rzecznika opactwa.

Benedyktyni z Tyńca uwarzyli dotąd jedną partię swojego piwa, ok. 4000 litrów. W najbliższych dniach planowane jest kolejne warzenie podobnej ilości. Zakonnicy współpracują obecnie z Browarem Kazimierz. Są nastawieni na funkcjonowanie w tym modelu przez lata i chcieliby w przyszłym roku osiągnąć poziom ok. 200 tys. litrów rocznie. - Będzie to uzależnione od odpowiedzi rynku na nasze piwo, która jak dotąd była bardzo pozytywna - mówi br. Grzegorz Hawryłeczko.

Tinecię można już kupić w sklepie na dziedzińcu opactwa, w cenie 9 zł za butelkę. W najbliższych tygodniach piwo to trafi również do wybranych sklepów w Krakowie, a potem także do innych miast.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Karol

Browar Kazimierz chyba cienko przędzie, mariaż z mnichami to będzie gwóźdź do trumny. /szkoda/. Starzy ludzie nie lubią zmieniać przyzwyczjeń i przerzucać sie na jakieś wynalazki. Młodzież będzie bojkotowała wszystko co jest zwiazane z Kościołem Katolickim w Polsce.

Skoro Benedyktyni nie chcą żyć tylko z darowizn , to może niech zgłoszą się do pracy w Służbie Zdrowia przy chorych na Koronawirusa. Brakuje salowych i pielęgniarzy.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska