Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joga śmiechu zaraża!

Redakcja
Michał Sikora
Joga śmiechu to nowe lekarstwo na stres. O nietypowej zabawie - piszą Marysia Mazurek i Magda Wrzos.

Pół minuty udawanego śmiechu i naprawdę nie możesz przestać się rechotać! - zachęcali znajomi. Nam trudno było jednak uwierzyć w dobroczynny wpływ jogi śmiechu.

Czytaj także: Tory, które zmienią życie Podgórza

Czy rzeczywiście można zmusić się do śmiechu bez dobrego kawału? Do instytutu kultury "Arsharter" na krakowskim Zabłociu dotrzeć niełatwo. Budynek lokalizujemy po dobiegających z niego spazmach śmiechu. Zabawne jest już powitanie z sześcioosobową grupą śmiechowiczów. Zamiast tradycyjnego "dzień dobry" witamy się... wybuchem śmiechu.

Wystarczyło kilkanaście sekund i wszyscy jesteśmy rozbawieni. - Sztuczny śmiech oszukuje organizm, więc już po chwili zaczynamy śmiać się naprawdę. To zdrowe dla ciała i ducha - tłumaczy Andrzej Wiekiera, który prowadzi zajęcia. - Im więcej osób, tym lepiej. Łatwiej się też zarazić, jeśli w grupie jest osoba z charakterystycznym śmiechem - mówi instruktor.

Ćwiczenia są dziwne. Razimy się śmiechem za dotknięciem koniuszków palców, naśladujemy śmiech zwierząt (my sprawdziłyśmy się w rolach osła i psa). Wszyscy duszą się ze śmiechu, choć cały obrazek jest psychodeliczny. - Przestańcie się kontrolować, z czasem śmiech stanie się coraz bardziej spontaniczny - radzą z uśmiechem stali bywalcy.

Nowi uczestnicy, choć wykonują zadania z szeroko otwartymi za zdziwienia oczami, czują się znakomicie.
- Jestem tu pierwszy raz, ale już widzę, że to będzie moja ulubiona godzina w tygodniu - mówi Magda Mikołajczyk. Wtóruje jej Ania Kamieniarz. - Mogę zrzucić cały pancerz, totalnie się rozluźnić, znikają wewnętrzne bariery - wypowiada się entuzjastycznie.

Na co dzień nie rzucamy się przecież wyimaginowanymi śnieżkami śmiechu (trafiony "śnieżką" zaczyna się śmiać) ani nie naśladujemy rozbawionego wariata. Nam najbardziej podobał się "straszny śmiech". Ćwiczenie wykonuje się przy zgaszonym świetle. Imituje się przerażający, upiorny i przeraźliwy śmiech.

- To ćwiczenie jest dobre, bo wtedy całkowicie się wyzwalamy. Pozbywamy się wstydu, gdyż nikt nas nie widzi - tłumaczy Péter, mieszkający w Krakowie Węgier zakochany w jodze śmiechu. Podczas ostatniego ćwiczenia, trzymając się za ramiona, powtarzamy dla rozluźnienia kilkanaście razy zwrot "Jestem śmieszna". Zajęcia kończą się po 45 minutach.

- Jestem zmęczona, ale zrelaksowana. Ludzie na co dzień wstydzą się śmiechu. Mamy bariery, że ktoś patrzy, że nie wypada. Tu mogę wszystko - mówi Kamila Bubrowiecka.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Skatował go za kobietę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska