https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra – kobiety, które podbijają niebo. „Kto chce być w wojsku, daje z siebie wszystko”

Jolanta Tęcza-Ćwierz
Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra pełnią odpowiedzialną służbę w 8. Krakowskiej Bazie Lotnictwa Transportowego w Balicach
Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra pełnią odpowiedzialną służbę w 8. Krakowskiej Bazie Lotnictwa Transportowego w Balicach Wojciech Matusik
Wielu kojarzy lotnictwo z mężczyznami - silnymi, odpornymi na stres i gotowymi na każde wyzwanie. Jednak coraz więcej kobiet udowadnia, że nic nie jest w stanie ich powstrzymać w drodze do realizacji marzeń o lataniu. Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra (z uwagi na wojskowe procedury pozostaniemy tylko przy imionach obu pań) pełnią odpowiedzialną służbę w 8. Krakowskiej Bazie Lotnictwa Transportowego w Balicach, stanowiąc przykład pasji i determinacji

Jeszcze do niedawna widok kobiety za sterami wojskowego samolotu wydawał się czymś niezwykłym. W społeczeństwie panowało przekonanie, że lotnictwo wojskowe to domena mężczyzn, wymagająca nie tylko siły fizycznej, ale i stalowych nerwów. Jednak rzeczywistość pokazuje, że płeć nie ma znaczenia tam, gdzie liczą się umiejętności, determinacja i profesjonalizm. Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra stanowią przykład na to, że w lotnictwie wojskowym nie ma barier, których nie można pokonać. Codziennie udowadniają, że odpowiedzialną lotniczą służbę można pełnić niezależnie od płci. Ich praca to nie tylko loty szkoleniowe czy transportowe, ale także udział w misjach, takich jak „Akcja Serce”, gdzie czas i precyzja nierzadko decydują o ludzkim życiu.

Na pierwszej linii nieba

Kapitan Anna i podporucznik Aleksandra służą w 8. Krakowskiej Bazie Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach. Obie panie mają na koncie dziesiątki godzin spędzonych w powietrzu, musiały się też wielokrotnie odnajdywać w sytuacjach wymagających podjęcia błyskawicznych decyzji.

Anna: - Zajmujemy się realizacją zadań o różnym charakterze. Latem często latamy na Pustynię Błędowską, gdzie odbywają się desanty skoczków spadochronowych. Transportujemy żołnierzy, różnego rodzaju ładunki, realizujemy zadania taktyczne. Doskonalimy też swoje wojskowe rzemiosło: strzelamy, rzucamy granatem, jeździmy na poligony, ale bierzemy także udział w różnego rodzaju uroczystościach wojskowych.

Aleksandra: - Warto także wspomnieć o „Akcji Serce”. Od prawie 40 lat wojskowi lotnicy wspierają polską transplantologię, pełniąc całodobowe dyżury przez 365 dni w roku i na pokładzie wojskowych samolotów transportują narządy do przeszczepu.

Dla obu pań każdy dzień służby to nowe wyzwania. Ich podstawowym narzędziem pracy jest samolot M-28 B/PT - maszyna krótkiego zasięgu, idealna do realizowania misji na terenie kraju.

- Każdy lot wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, ale jednocześnie mamy poczucie, że robimy coś naprawdę ważnego - mówi kapitan Anna.

Anna - pani kapitan
Anna - pani kapitan
Wojciech Matusik

Jednym z kluczowych aspektów ich pracy jest umiejętność działania pod presją. W lotnictwie wojskowym każda sekunda ma znaczenie, a precyzja i koncentracja są kluczowe.

- Zdarza się, że otrzymujemy zadanie w ostatniej chwili, musimy natychmiast się przygotować i wyruszyć w drogę. Bywa i tak, że po powrocie z danej akcji okazuje się, że jest kolejne zadanie do wykonania - dodaje podporucznik Aleksandra.

Jeszcze kilkanaście lat temu widok kobiety za sterami wojskowego samolotu był rzadkością. Choć teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie, to w praktyce droga do kokpitu była dla pań znacznie bardziej wymagająca. Lotnictwo wojskowe zawsze było postrzegane jako twardy, męski świat, w którym liczyła się siła, wytrzymałość i odporność psychiczna. Dziś coraz więcej kobiet wybiera tę ścieżkę kariery, a ich obecność w jednostkach nie budzi już zdziwienia.

- Kiedy wybieramy drogę zawodową, mamy przeciętnie po 19 lat. To jest bardzo młody wiek, żeby wiedzieć, co chcemy w życiu robić - wspomina Anna. - Myślę, że niezależnie od płci, każdy zderza się z pewnym trudem wyboru zawodu. Jako przyszli lotnicy wszyscy przechodziliśmy to samo szkolenie, mieliśmy te same wymagania do spełnienia i te same egzaminy do zdania. Trudności mogły wynikać tylko z różnej kondycji, wytrwałości i samozaparcia. Szybko się okazało, że liczą się umiejętności, a nie płeć.

Podobnie początki nauki lotnictwa wspomina podporucznik Aleksandra, która na początku swojej kariery musiała zmierzyć się z niepisaną zasadą, że kobiety w wojsku powinny udowodnić swoją wartość dwa razy mocniej niż mężczyźni.

- Wiedziałam, że muszę dać z siebie więcej. Nie dlatego, że ktoś mi to powiedział, ale dlatego, że chciałam pokazać, że jestem tu nie przez przypadek. Kiedy udowodniłam, że daję radę i nie potrzebuję taryfy ulgowej, nikt już nie patrzył na mnie jak na wyjątek - stałam się po prostu jednym z pilotów - stwierdza.

A Anna dodaje:

Często mówi się, że wojsko nie rozróżnia płci, lotnictwo nie rozróżnia płci. I tym bardziej samolot, do latania którym - jak wspomniałam - przygotowywaliśmy się wszyscy jednakowo. Myślę, że kobiety spotykają się z coraz większą akceptacją. Tym bardziej że każdy, kto chce być w wojsku, daje z siebie wszystko i wkłada w służbę całe swoje serce.

Droga do kokpitu

Czy kobiecie trudniej zostać pilotem wojskowym? Anna i Aleksandra zgodnie twierdzą, że nie. Wyzwania są takie same dla wszystkich - niezależnie od płci.

- Największą trudnością było pogodzenie intensywnej nauki teoretycznej i długich godzin wykładów z treningiem praktycznym, czyli szkoleniem lotniczym i służbą wojskową. Każdy musiał wykazać się ogromnym zaangażowaniem i determinacją, aby przejść przez rygorystyczny proces szkolenia - wspomina Aleksandra.

Aleksandra - pani podporucznik
Aleksandra - pani podporucznik
Wojciech Matusik

Dla Anny wybór tej ścieżki zawodowej był poniekąd naturalny - jej ojciec również był pilotem wojskowym. Wychowywała się w mieście, gdzie dźwięk przelatujących myśliwców był codziennością.

- Miałam styczność z lotnictwem od najmłodszych lat. Tata zabierał mnie i brata od czasu do czasu do jednostki, dzięki czemu z bliska mogłam zobaczyć, na czym polega ta praca - opowiada Anna. I dodaje: Moja droga zawodowa zaczęła się w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Służbę zawodową zaczęłam w Jednostce Wojskowej w Mińsku Mazowieckim. Ta przygoda skończyła się po trzech latach, kiedy przeniosłam się 8. Krakowskiej Bazy Lotnictwa Transportowego w Balicach. Stało się tak z powodów rodzinnych, ponieważ mój mąż również służy w wojsku.

Aleksandra nie pochodzi z rodziny wojskowej, ale od zawsze fascynowało ją lotnictwo.

- Już kończąc gimnazjum, wiedziałam, że będę latać. Najpierw uczyłam się w ogólnokształcącym liceum lotniczym w Dęblinie, a w tak zwanym międzyczasie uzyskałam licencję pilota samolotowego turystycznego. Po maturze dostałam się na studia wojskowe w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, a po ich ukończeniu rozpoczęłam pracę w 8. Krakowskiej Bazie Lotnictwa Transportowego.

Każdy lot to nowe wyzwanie

Codzienność kobiet pracujących jako piloci wojskowi to nie tylko podniebne podróże, ale przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Lotnictwo wojskowe rządzi się swoimi prawami - tutaj nie ma miejsca na błędy. Każda misja to precyzyjnie zaplanowana operacja, w której nie ma marginesu na nieprzewidziane okoliczności. A jeśli te się pojawią, każdy pilot musi reagować natychmiast.

- Najtrudniejsze loty to te, które wiążą się z ograniczeniem czasowym. „Akcja Serce” to jedna z najbardziej wymagających operacji, ponieważ tutaj każda minuta ma znaczenie. Gdy dostajemy sygnał, natychmiast się zbieramy, sprawdzamy pogodę, przygotowujemy trasę i startujemy - opowiada Aleksandra. - Tego typu misje wymagają nie tylko doskonałych umiejętności pilotażu, ale także umiejętności radzenia sobie z ogromnym stresem - dodaje.

Szczególnie zapadł jej w pamięć lot w noc sylwestrową 2024 roku.

- To było piękne zakończenie roku - mieć świadomość, że właśnie uratowaliśmy komuś życie - wspomina Aleksandra.

- W powietrzu jesteśmy odpowiedzialne nie tylko za siebie, ale też za całą załogę i ładunek, który przewozimy. Dlatego każdy lot to wielka odpowiedzialność, ale też ogromna satysfakcja - dodaje Anna.

Dla pani kapitan wyjątkowym momentem był lot, w którym transportowała narządy do przeszczepu z Krakowa do swojego rodzinnego miasta.

- Nie mogłam przestać myśleć o tym, że tam są moi bliscy. Zaraz zatelefonowałam, by sprawdzić, czy u rodziców wszystko w porządku. To był lot, który zapamiętam na zawsze.

WOJCIECH MATUSIK

By zostać pilotem

Wielu młodych ludzi myśli o tym, żeby zostać pilotem wojskowym. Jednak wymagania szkół względem kandydatów są wysokie, zarówno pod względem zdrowotnym, jak i kondycyjnym. Droga do zostania pilotem wojskowym nie jest więc łatwa. Przyszli piloci muszą przejść wymagające testy psychofizyczne, rygorystyczne szkolenie teoretyczne i praktyczne.

- Szkolenie trwa kilka lat i jest naprawdę wymagające. To nie tylko nauka pilotażu, ale też przetrwania w trudnych warunkach, obsługi maszyn, radzenia sobie w sytuacjach awaryjnych - tłumaczy Anna.

Dla Aleksandry ważnym momentem był pierwszy samodzielny lot.

- Odbył się w Dęblinie na samolocie Cessna 150. Czułam wtedy stres, ale byłam skupiona, aby jak najlepiej wykonać lot, ponieważ był to jednocześnie mój pierwszy egzamin. Czułam też dumę, ponieważ miałam świadomość, że to pierwszy krok w stronę realizacji moich marzeń. To była chwila, kiedy naprawdę poczułam, że wszystko zależy ode mnie. Byłam sama w powietrzu, musiałam zaufać sobie, swojemu przygotowaniu i swoim umiejętnościom. To niesamowite uczucie, gdy zdajesz sobie sprawę, że naprawdę jesteś pilotem.

W trakcie szkolenia do licencji pilota turystycznego pani Aleksandra wykonywała loty na samolocie Cessna 150. Natomiast podczas nauki w Lotniczej Akademii Wojskowej latała samolotami Diamond DA 20, DA 40 oraz samolotem dwusilnikowym DA 42. Obecnie wykonuje loty na M-28 B/PT.

Kiedy obie panie słyszą czasem uwagę, że dla niektórych trudne jest nawet prowadzenie samochodu, a co dopiero pilotaż za sterami samolotu, wybuchają śmiechem.

- W powietrzu nie ma znaków drogowych, ani korków - żartuje kapitan Anna.

Każdy przyszły pilot rozpoczyna szkolenie od lotów z instruktorem, czy to w załodze wieloosobowej, czy w lotnictwie bojowym.

- Najbardziej zapamiętałam lot samodzielny na MiG-u 29 - opowiada Anna. - Zaczynałam loty w służbie zawodowej na tym samolocie i na zawsze zostanie to w mojej pamięci jako wyjątkowe przeżycie, także z racji pozycji, jaką ten samolot zajmuje w siłach powietrznych, bo można powiedzieć, że jest elitarnym samolotem - opowiada Anna. - Przed szkołą wykonywałam loty na samolotach Cessna 152 oraz Zlin Z-526 - to samolot sportowy, dwuosobowy używany w akrobacji. Na studiach podczas praktyk latałam na PZL 130, TC-1 Orlik oraz TS-11-Iskra, a w służbie zawodowej MIG 29 w wersji bojowej i dwumiejscowej oraz obecnie - na M-28 B/PT - dodaje.

Podniebna codzienność

Pracę pilota wojskowego można podzielić na dni lotne i nielotne. W te pierwsze pani Anna i pani Aleksandra rozpoczynają dzień od dokładnego przygotowania się do misji: analizują prognozy pogody, planują trasę, przygotowują samolot do startu.

- W zależności od skomplikowania zadania czas na przygotowanie się bywa różny. Zawsze jednak omawiamy to, co będziemy robić, czego się możemy spodziewać, do jakich sytuacji awaryjnych może dojść, jaki jest charakter lotu. Bardzo dużo różnych elementów trzeba przestudiować na ziemi, żeby jak najmniej nas zaskoczyło w powietrzu - opowiada Anna.

W dni nielotne obie panie zajmują się uzupełnianiem dokumentacji, szkoleniami teoretycznymi i utrzymywaniem sprawności fizycznej.

- Nic nie buduje lepiej zespołu niż dobre relacje między załogą - podkreśla Anna. - Dlatego każdy dzień, obojętnie czy mamy wtedy lot, czy nie, zaczynamy od rozmowy, wymiany doświadczeń, a kończymy uściskiem dłoni kolegów i przełożonych.

Praca obu pań to także nieustanne doskonalenie umiejętności - regularne testy sprawnościowe, strzelania, a nawet rzuty granatem. Wszystko po to, by w sytuacji kryzysowej działać szybko i skutecznie. Tym bardziej że lotnictwo wojskowe wiąże się z wieloma wyzwaniami - od niesprzyjających warunków atmosferycznych, przez ryzyko zderzenia z ptakami, aż po konieczność działania pod presją czasu. Zarówno Anna, jak i Aleksandra miały już sytuacje wymagające szybkiego podejmowania decyzji.

- Zdarzyły mi się sytuacje niestandardowe, ale na szczęście nie miały one wpływu na bezpieczeństwo wykonania zadania, były raczej elementem zaskoczenia. Jedną z takich sytuacji był dym w kabinie, ale pojawił się, kiedy samolot był jeszcze na ziemi. Analiza i identyfikacja tego zagrożenia pozwoliły mi na kontynuowanie zadania, ponieważ stwierdziłam brak zagrożeń do wykonania takiego lotu. Na szczęście nigdy nie miałam do czynienia z sytuacją awaryjną, po której musiałaby wkroczyć komisja badania wypadków lotniczych - mówi Anna.

Aleksandra miała inną trudną sytuację - podczas szkolenia spadochronowego musiała użyć spadochronu zapasowego.

- To była dla mnie lekcja, jak ważne jest zachowanie spokoju w kryzysowej sytuacji - opowiada.

Obie panie zgodnie uważają, że najważniejszy w tym zawodzie jest profesjonalizm.

- Jeżeli dałybyśmy się ponieść emocjom, trzeba byłoby kończyć służbę - zauważają.

Emocje towarzyszą im przed lotem oraz po nim, natomiast kiedy siedzą za sterami samolotu, są skupione wyłącznie na realizacji zadania.

Kobieta w mundurze - misja czy pasja?

Czy zawsze chciały pilotować wojskowe samoloty, nosić mundur, odwiedzać nowe miejsca i oglądać świat z zupełnie innej perspektywy?

Anna: Małe dziewczynki raczej chcą być księżniczkami albo weterynarzami. Ja też dopiero z czasem dojrzałam do tej decyzji. Jako pilot wojskowy jestem przede wszystkim żołnierzem. A ten zawód wiąże się z dyscypliną, podporządkowaniem się zasadom i regułom. Każdy przyszły lotnik musi przejść taką drogę, żeby wiedzieć, na co się decyduje, jako pilot wojskowy, a nie cywilny.

Aleksandra: W moim przypadku marzenie o lotnictwie także przyszło z czasem. Podobnie jak Anna, mieszkałam w okolicy lotniska, samoloty nieustannie krążyły nad moją głową. W gimnazjum postanowiłam - wstąpię do liceum lotniczego i tak zaczęła się moja przygoda. Nie żałuję ani przez chwilę. Tym bardziej że wojsko daje mi poczucie stabilizacji, a także ogromną satysfakcję. Wiem, że to, co robię, ma znaczenie.

Chociaż kobiet w wojskowym lotnictwie nadal jest mniej niż mężczyzn, to sytuacja się zmienia. Coraz więcej młodych dziewczyn decyduje się na tę drogę i podejmuje wyzwanie.

- W naszej jednostce liczba kobiet systematycznie rośnie. To znak, że stereotypy powoli odchodzą w przeszłość - zauważa Aleksandra.

Historia kobiet w lotnictwie wojskowym jest pełna inspirujących postaci. Już w czasie II wojny światowej kobiety-piloci udowodniły swoją wartość, latając na frontach Europy i Azji. Anna i Aleksandra kontynuują tę tradycję, przełamując bariery i otwierając drzwi kolejnym pokoleniom, chociaż nie brakuje też momentów trudnych, w których muszą się zmierzyć z własnymi słabościami.

- Czasem przychodzi zmęczenie, zwątpienie, ale wtedy przypominam sobie, dlaczego tu jestem. Dla mnie to nie tylko praca - to pasja, misja, sposób na życie - mówi Anna.

Panie Anna i Aleksandra z 8. Krakowskiej Bazy Lotnictwa Transportowego każdego dnia udowadniają, że kobiety w wojsku nie tylko dorównują mężczyznom, ale często są przykładem najwyższego profesjonalizmu i odwagi. I mogą służyć wszędzie tam, gdzie chcą - nawet w kokpicie wojskowego samolotu. Ich historie to dowód na to, że jeśli ktoś ma pasję i determinację, może osiągnąć wszystko - niezależnie od stereotypów i oczekiwań społecznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska