- Druga runda mistrzostw Niemiec nie była łatwa. Przez cały weekend mieliśmy zmienną pogodę, a dodatkowo kilka drobnych problemów sprawiło, że wracamy do domu z tylko jednym podium - podsumował Basz rywalizację w Bawarii.
Pojechał tam jako lider cyklu. W "czasówce" zajął 6. miejsce. W wyścigach kwalifikacyjnych też nie było idealnie, bo w jednym z nich zespół ustawił w oponach ciśnienie, które nie sprawdziło się na przesychającym torze. W efekcie tę fazę rywalizacji Basz zakończył na 4. pozycji.
W niej miał przystąpić do pierwszego niedzielnego wyścigu. Tak się jednak nie stało, a zawinił mechanik obsługujący gokarta Polaka, który nie opuścił prostej startowej w wyznaczonym czasie. W efekcie Basz został ukarany przesunięciem na koniec stawki, do wyścigu musiał ruszać z alei serwisowej.
Karol odrobił sporo strat, finiszował siódmy (wygrał Holender Bent Viscaal). Następnie w wyścigu kończącym zawody też nie uniknął problemów, w wyniku chaosu po starcie spadł na 14. miejsce, lecz potem pojechał koncertowo. Do triumfatora, Francuza Jeana-Baptiste'a Simmenauera, stracił 3,6 sek.
- Szkoda błędu mechanika przed pierwszym finałem, gdyż po starcie z normalnej pozycji na pewno bylibyśmy znacznie wyżej. Takie rzeczy się jednak zdarzają w sportach motorowych i nie można mieć do nikogo pretensji. Najważniejsze jest to, że znów mieliśmy zdecydowanie najlepsze tempo i na pewno zrobimy z niego użytek podczas kolejnych rund mistrzostw Niemiec - skomentował Karol Basz.
W rankingu mistrzostw prowadzi teraz Fin Paavo Tonteri z zespołu CRG, ma 92 punkty. Na koncie Basza, lidera włoskiego teamu Kosmic, jest ich 84. Za nim plasuje się Simmenauer (Tony Kart) - 78.
Cykl składa się z pięciu rund, najbliższa 15-17 lipca w belgijskim Genku. Dwa tygodnie później odbędzie się tam trzecia runda mistrzostw Europy, w których krakowianin jest liderem.