https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Moskal: Nie mamy się czego wstydzić, ale jest czego żałować

Bartosz Karcz
Wisła Kraków przegrała z Rapidem Wiedeń 1:2 w pierwszym meczu II rundy kwalifikacji Ligi Europy. Po końcowym gwizdku obaj trenerzy komentowali boiskowe wydarzenia.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Rozpoczął szkoleniowiec Rapidu, Robert Klauss, który powiedział: - Cieszę się bardzo że wygraliśmy. Mówiliśmy wczoraj o podobnym wyniku, jaki padł dokładnie 100 lat temu, wtedy także było 2:1 dla Rapidu i powiedziałem, że chętnie bym się pod takim wynikiem podpisał. I tak też się rzeczywiście stało. Dlatego jestem bardzo zadowolony. Były to dwie różne połowy meczu, ale też na koniec pierwszej jeden z naszych zawodników otrzymał czerwoną kartkę. Na początku meczu zbyt często traciliśmy piłkę, nie kontrolowaliśmy gry. Później opanowaliśmy sytuację i było z tym coraz lepiej. Była nawet okazja, aby zdobyć bramkę na 2:0 już do przerwy, co nam się niestety nie udało. Oczywiście, gdy otrzymaliśmy czerwoną kartkę stało się jasne, że Wisła będzie częściej utrzymywać się przy piłce, a my będziemy musieli skupić się na obronie. Pomimo tego opanowaliśmy sytuację i znów zaczęliśmy częściej utrzymywać się przy piłce. Zdobyliśmy też drugą bramkę po ładnym uderzeniu. Później znów było jednak zbyt dużo niebezpiecznych sytuacji pod naszym polem karnym, bo straciliśmy już też trochę sił, byliśmy zmęczeni. Nie do końca pilnowaliśmy tak jak trzeba gry na skrzydłach i z jednej z takich sytuacji Wisła zdobyła bramkę kontaktową, ale sobie na nią zasłużyła. Choć to nas oczywiście nie ucieszyło. Można był zobaczyć w tym meczu to, co jest mocną stroną obu drużyn. Zarówno nasz zespół, jak i Wisła są mocne szczególnie w formacjach ataku. Dlatego Wisła miała dużo sytuacji.

Znacznie dłużej trwała konferencja Kazimierza Moskala. Najpierw powiedział: - Najpierw gratulacje dla Rapidu i podziękowania za walkę dla moich zawodników. Myślę, że pierwsza połowa była w naszym wykonaniu trochę nerwowa, z czego brały się szybkie straty piłki. Myślę, że ze zbyt dużym respektem podeszliśmy do tego rywala, aczkolwiek tę jakość jaką zespół Rapidu posiada, było na boisku widać. Dla mnie bardzo dobry początek drugiej połowy. Zapowiadało się na to, że może to trwać dłużej, ale strata drugiej bramki trochę podziałała na nas jak zimny prysznic, a Rapid mógł w tym momencie pokazać to, co ma najlepsze, czyli nawet grając jednego mniej i prowadząc dwiema bramkami długo utrzymywał się przy piłce i kontrolował to, co się na tym boisku działo. I mieliśmy kłopot, żeby przejąć piłkę i stworzyć jakąś sytuację. Dopiero z biegiem minut udało się tę sytuację zmienić. Honorowa bramka, ale były też sytuacje, które można było lepiej wykończyć. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić, ale na pewno jest czego żałować.

Zapytany o zmianę Giannisa Kiakosa w przerwie, Moskal powiedział: - Zmiana Kiakosa była rzeczywiście taktyczna. Przegrywaliśmy do przerwy 0:1. Na pierwszą połowę mieliśmy trochę inny pomysł i w drugiej połowie chcieliśmy dać zawodnika na skrzydle, który będzie dysponował szybkością, żeby zagrać za linię obrony. Co do innych urazów - na pewno po każdym meczu, a szczególnie po tak intensywnym, jakieś tam urazy czy dolegliwości się pojawią, ale myślę, że nie będą one na tyle groźne, aby wykluczyły któregoś z zawodników z niedzielnego meczu.

Wisła wciąż jest w budowie, a jej trener na temat mankamentów, które trzeba jeszcze poprawić, powiedział: - Patrząc na to z kim graliśmy, to myślę, że delikatny optymizm jest, natomiast nawet po dobrych meczach jest co poprawiać, więc myślę, że po dzisiejszym meczu jest kilka spraw, które mogliśmy zrobić lepiej. Chociażby właśnie wykończenie, chociażby utrzymanie się przy piłce, a także naszą asekurację ataku. Czasami tego też brakowało, żeby mieć większą kontrolę nad tym meczem.

W meczu z Rapidem debiutował w Wiśle Łukasz Zwoliński. Poproszony o ocenę jego gry, Kazimierz Moskal powiedział: - Myślę, że nie ma tutaj jakiegoś ogromnego zachwytu, ale wykonał robotę, którą miał wykonać. Miał sytuację, po której mógł zdobyć bramkę, nie udało się, ale musimy też pamiętać, że Łukasz dołączył do nas nie tak dawno i też miał treningi indywidualne. Nie trenował z zespołem. On też potrzebuje czucia i boiska oraz partnerów, z którymi obecnie występuje. Nie wiem w jakiej skali miałbym to oceniać, ale było poprawnie, poprawnie.

Dodał też: - Od Łukasza wymagamy tego, żeby był tym zawodnikiem, który będzie wbiegał za linię obrony i atakował przestrzeń za plecami. Oczywiście nie będąc na spalonym, ale może to wynikać z braku ogrania i z zespołem oraz braku treningów z zespołem? Co do defensywy, to tak, jest co poprawiać. Szczególnie w tym momencie, gdy jesteśmy w ataku na połowie przeciwnika i musimy się lepiej ustawić do tego, żeby ewentualne wybite piłki przejąć i nie dać się zaskoczyć jakimś kontratakiem.

Jedno z pytań dotyczyło słabeszego początku drugiej połowy. Kazimierz Moskal nie do końca zgodził się z taką oceną. Powiedział: - Wydaje mi się, że na pierwszą połowę wyszliśmy trochę ze zbyt wielką bojaźnią, bo zbyt szybko traciliśmy piłki. Natomiast druga połowa, sam jej początek, uważam był bardzo dobry. Dopiero po tej straconej bramce na 0:2 Rapid przejął inicjatywę i kontrolował sytuację, nie było widać też różnicy, że grają jednego mniej. To fakt. Z czego się to bierze? Z tego, że gdy łapiesz dobry rytm, wydaje ci się, że masz wszystko pod kontrolą i dostajesz bramkę, to jednak jest to solidny cios dla zespołu i taka pewnie chwila zwątpienia była. Też potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do jakiejś tej naszej normalnej gry.

Wisła mocno postawiła się czołowemu austriackiemu zespołowi. Czy mimo porażki może to być coś, na czym można budować morale drużyny „Białej Gwiazdy”? Moskal na tak postawione pytanie, odpowiedział: - Powiem tak - myślę, że spróbowaliśmy. Wiedzieliśmy, że jest to trudny rywal, ale próbowaliśmy zagrać na tyle, na ile nas będzie stać odważnie. Zresztą wydaje mi się, że sama pierwsza jedenastka, w której Zwoliński i Rodado grali razem, o tym świadczy. Czy to wpłynie pozytywnie, czy nie? Myślę, że odpowiedź dla nas wszystkim będzie w niedzielę. Jak zespół zareaguje nie tyle po porażce, bo mecz można przegrać, ale po tym meczu pucharowym, gdy przyjdą mecze ligowe? I to jest dla nas teraz najważniejsze. I o tym mówiłem w szatni tuż po meczu do zawodników, że nie myślimy o rewanżu, tylko myślimy o Polonii Warszawa, która tutaj przyjdzie w niedzielę.

Na koniec padło pytanie o Oliviera Sukiennickiego, który rozegrał bardzo dobry mecz w czwartek. Moskal ocenił: - Po raz kolejny Olivier pokazał, że może być taką siłą napędową tego zespołu. Ja to widzę, że on lepiej czuje się będąc w środku na pozycji numer „dziesięć”, czy „osiem”, ale dziś mieliśmy inny plan i na początku w innej roli występował, ale myślę, że on jest zawodnikiem wszechstronnym, uniwersalnym, że nie ma to specjalnie dla niego większego znaczenia.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska