Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kęty. Przebudzenie mocy w KPS dało mu punkt w konfrontacji z Krispolem Września [ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Atakuje Jakub Czubiński (KPS Kęty, przodem), którego starają się zablokować: Damian Dobosz (nr 6) i Arkadiusz Olczyk (nr 13) z Krispolu Września.
Atakuje Jakub Czubiński (KPS Kęty, przodem), którego starają się zablokować: Damian Dobosz (nr 6) i Arkadiusz Olczyk (nr 13) z Krispolu Września. Fot. Jerzy Zaborski
W pierwszym meczu po przerwie świąteczno-noworocznej w I lidze siatkarzy KPS Kęty przegrał we własnej hali z Krispolem Września 2:3. Jak powiedział trener gospodarzy Marek Błasiak, było to energetyczne spotkanie.

Autor: Jerzy Zaborski, Gazeta Krakowska

Czy pierwszy set może zdecydować o przebiegu spotkania? Okazuje się, że tak. - _W pierwszym secie oba zespoły zagrały bardzo dobrze w obronie. Ten fragment gry kosztował oba zespoły sporo sił _– przyznał Marek Błasiak, trener KPS Kęty.

Kęccy kibice byli świadkami przebudzenia mocy. Gospodarze, ostatni zespół zaplecza ekstraklasy, byli skazani na porażkę w konfrontacji z piątym zespołem rozgrywek. Jednak moc była z nimi. Może stawką nie była walka o dominację w galaktyce, ale poziom był - iście kosmiczny – czyli walka toczyła się na najwyższym pierwszoligowym poziomie.

Gospodarze zaczęli jednak pechowo, bo przegrywali 2:4, ale - jak już wyszli na prowadzenie 6:5 - po pięknym ataku ze środka Jakuba Lewandowskiego, to potem systematycznie powiększali zaliczkę. Było już 13:9, a przy stanie 17:13 trener gości Sławomir Gerymski poprosił o czas. Nic to jednak nie dało. Gospodarze grali jak w transie. Nie mieli słabych punktów, więc przy stanie 21:17 trener gości znowu wziął czas. Nic to jednak nie dało. Po pomyłce Damiana Dobosza, kiedy zrobiło się 23:18, miejscowi kibice zaczęli fetę z okazji zrobienia przez swoich pupili pierwszego kroku.

W drugiej części kęczanie prowadzili już 7:3, ale na pierwszą przerwę techniczną schodzili przy prowadzeniu tylko 8:6, więc czuć było, że w tym meczu szykuje się zmiana ról. Po ataku Dobosza zrobiło się 14:15 i miejscowi musieli gonić wynik. Było już 14:17, ale potem był remis 19:19. W końcówce kibice byli świadkami wymiany ciosów. Po ataku Błażeja Szymeczki zrobiło się 21:23, a kiedy chwilę później Bartłomiej Kluth trafił w siatkę (21:24) wiadomo było, że wszystko zaczyna się od nowa.

Trzecia partia dla gości. Wprawdzie kęczanie prowadzili 10:9, Potem był remis 13:13, ale od stanu 13:15, kiedy przyjezdnym zaliczono punkt, choć ich atak był autowy, gospodarze gaśli w oczach. Nie byli w stanie wrócić do gry. - Czasem zdarzają nam się przestoje w grze i to jest nasz największy problem – przyznał Jakub Lewandowski, środkowy KPS Kęty.

W czwartej partii wydawało się, że kęczanie nie zdobędą nawet punktu. Przegrywali już 3:7, 7:10, czy 8:11. Jednak potem robiło się 12:12. Jeszcze po błędzie Jakuba Czubińskiego było 12:13, ale od stanu 15:14 nastąpiła metamorfoza kęczan.

Wielkie emocje były w końcówce, kiedy gospodarze desperacko walczyli o przedłużenie rywalizacji do tie-breaka i – tym samym – zdobycia tzw. punktu pocieszenia. Po zepsutej zagrywce przez Kordiana Szpyrkę zrobiło się 24:24, ale potem dwa punkty zdobył Lewandowski. - Moc była z nami – przyznał Lewandowski, środkowy KPS. zaznaczając, że może w kęckiej hali nie walczono na świetlne miecze, ale oba zespoły włożyły w mecz sporo energii. - Najważniejsze, że nasza praca nie poszła na marne.

W dogrywce kęczanie prowadzili do stanu 6:5. Po ataku Szymeczko zrobiło się 7:10, ale przełomowy dla losów spotkania był atak Jasińskiego, po którym zrobiło się 7:12. Gospodarzom wydawało się, że był autowy. Sędzia orzekł jednak, że piłka musnęła po palcach jednego z kęczan i dlatego przyznał punkt gościom. - Ta sytuacja podcięła nam skrzydła _– przyznał Jakub Lewandowski, środkowy kęczan.
- Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie, więc przynajmniej ambicja chłopców została nagrodzona – przyznał Marek Błasiak, trener KPS. - _Przed meczem punkt bralibyśmy w ciemno, ale po meczu niedosyt jednak pozostał. Mogliśmy się pokusić o wygraną, jak w grudniu, nad Camperem Wyszków. Na pewno kibice byli świadkami bardzo dobrego widowiska, na wysokim poziomie.

- Nie straciliśmy w Kętach punktu, tylko ciężko wywalczyliśmy dwa „oczka” __- przyznał Sławomir Gerymski, trener Krispolu. - Pierwszy mecz po przerwie świąteczno-noworocznej zawsze jest niewiadomą. Popełniliśmy sporo własnych błędów, ale były one wynikiem braku ligowego rytmu. Kęczanie postawili nam wysokie wymagania.__

KPS Kęty – Krispol Września 2:3 (25:20, 22:25, 19:25, 26:24, 11:15)

KPS: Błasiak, Lewandowski, Kluth, Czubiński, Tomczak, Bogus, Ledwoń (libero) oraz Szpyrka, Zygmunt, Biegun, Toczko (libero), Chmielewski.

Krispol: Zrajkowski, Szymeczko, Dobosz, Jasiński, Olczyk, Karpiewski, Matuszczak (libero) oraz Banasiak, Iglewski, Brzostowicz.

Pozostałe wyniki 14 kolejki:

GKS Katowice - Ślepsk Suwałki 3:1 (25:21, 23:25, 25:14, 25:17)

AGH Kraków - Camper Wyszków 1:3 (25:20, 19:25, 19:25, 23:25)

Warta Zawiercie - Energa Omis Ostrołęka 3:0 (25:21, 25:21, 29:27)

KPS Siedlce - Espadon Szczecin 2:3 (25:21, 19:25, 22:25, 25:23, 9:15)

SMS PZPS Spała - Victoria Wałbrzych 3:2

Hutnik Kraków - AZS Stal Nysa przełożony na 2 marca

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska