Obaj szkoleniowcy umówili się na cztery sety. Chodziło o to, żeby zawodnicy mieli jak najwięcej okazji do sprawdzenia swojej aktualnej formy.
- O pierwszym meczu nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego, bo zagraliśmy go dzień po ciężkich zajęciach w siłowni _– wyjawia Marek Błasiak, trener kęckich siatkarzy. - _W drugim spotkaniu było już lepiej. Do ideału wciąż jeszcze jednak brakowało. W meczu przeciwko andrychowianom chodziło także o to, żeby poczuć smak rywalizacji play-out, czyli walki dzień po dniu.
Poza przygotowaniami sportowymi szkoleniowcy starają się mentalnie nastawić zawodników do walki. To zadanie będzie trudniejsze od sportowego. - Już w niektórych meczach ligowych dało się zauważyć, że nie wszyscy zawodnicy potrafili psychicznie udźwignąć ciężar rywalizacji – zwraca uwaga trener Błasiak. - Będziemy prowadzili z nimi indywidualne rozmowy. Wiem, że nasza przyszłość jest niejasna i - nawet wywalczenie utrzymania na parkiecie - nie zagwarantuje nam bytu w przyszłym sezonie. Jednak chodzi o to, byśmy wszyscy po zakończonym sezonie mogli z czystym sumieniem spojrzeć w lustro. Reszta będzie należała do działaczy.
W Kętach cieszą się przede wszystkim z tego, że do pełni sił powrócił lider zespołu, atakujący Bartłomiej Kluth, którego zabrakło w końcówce fazy zasadniczej. Bez niego KPS stracił kilka punktów, które pozwoliłyby mu uniknąć barażowej rywalizacji. - Grał już w akademickich mistrzostwach Polski w rodzinnym Gdańsku, więc o jego formę mogę być spokojny – uważa Błasiak.
Ostatnim przetarciem kęczan przed barażami będzie w środę, 13 kwietnia, mecz przeciwko MCKiS Jaworzno, także drugoligowcowi, szturmującemu bramy zaplecza ekstraklasy. - Spokojnie, nie obawiamy się kontuzji, bo też nie będziemy szaleć _– wyjawia Błasiak. - _Wszyscy zagrają po połowie spotkania, żeby w rytmie meczowym przystąpić do najważniejszych meczów sezonu.