„Czy ktoś może spytać Beesfund, gdzie są certyfikaty akcji? Tracicie wiarygodność” - zagadnął na Twitterze jeden z kibiców Tomasza Jażdżyńskiego, od miesiąca przewodniczącego rady nadzorczej Wisły SA. Odpowiedź nadeszła ze strony prezesa Beesfund.
„Akcje papierowe dostarcza emitent Wisła Kraków SA po rejestracji emisji w sądzie. Trwa to trzy miesiące i więcej. Nie ma tutaj niczyjej winy. Tak to zawsze wygląda. Ani Beesfund, ani klub, ani Tomasz Jażdżyński tego nie przyspieszą” - napisał na Twitterze Arkadiusz Regiec.
Wyjaśnił także, że na 45 emisji przeprowadzonych w Beesfund, średnia oczekiwania na wydanie certyfikatów to około 3,5 miesiąca, a rekordzista musiał poczekać aż pięć miesięcy. „Bardzo te sądy opieszałe” - dodał Regiec.
Obiecał także, że dzisiaj, dla uspokojenia nastrojów wśród inwestorów, pojawi się komunikat w tej sprawie.
Wcześniej wyjaśniał tę procedurę także Jarosław Królewski, członek rady nadzorczej klubu, pomysłodawca sprzedaży akcji wśród wiślackich kibiców. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w ekstraklasie. Rozważana jest kolejna emisja.
Na początku lutego Wisła Kraków SA, emitując 40 000 akcji, zebrała od nieco ponad 9 tysięcy kibiców 4 miliony złotych. Średnio każdy z inwestorów kupił akcje klubu za około 430 zł, rozeszły się w ciągu zaledwie 24 godzin.
WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
