Jesienią był okres, kiedy kęczanie mieli nawet sześć punktów przewagi nad Rajskiem. Jednak w pierwszych trzech kolejkach wiosny podopieczni Łukasza Szczepaniaka doznali dwóch porażek. Zaczęli dobrze, bo od wygranej w Podolszu nad outsiderem 4:1, ale potem przegrali u siebie gminne derby z Sołą Łęki 0:3, a ostatnio w Polance ze Strumieniem, także 0:3. Tylko dlatego nie spadli ze szczytu tabeli, bo wiceliderujące Rajsko pauzowało. Jednak w najbliższej serii to kęczanie pauzują i - jeśli Rajsko wygra - znajdzie się na szczycie tabeli, zyskując dwa punkty przewagi nad Hejnałem.
- Może właśnie przerwa będzie nam potrzebna, żeby „zresetować” głowy – analizował Łukasz Szczepaniak, trener Hejnału.
Kęcki szkoleniowiec przyznaje, że utrata fotela lidera jeszcze niczego nie przesądza. Wszak jego drużyna dopiero rozegra mecze z bezpośrednią konkurencją do awansu. Nie tylko z Rajskiem, na własnym boisku (26 maja), ale i w Brzeszczach przeciwko Górnikowi, będącym trzecią siłą rozgrywek (2 czerwca). Teraz chodzi o to, żeby właśnie do meczów z czołówką nie zgubić punktów z teoretycznie niżej notowanymi rywalami, co było kęcką zmorą w przeszłości, a jesienią wydawało się, że Hejnałowi na stałe udało się zerwać ze złą przeszłością.
- Niechaj teraz inni upajają się liderowaniem – tłumaczy Łukasz Szczepaniak. - Może właśnie lepiej będzie się atakować „zza pleców”, już bez presji wyniku.
Kibice zastanawiają się, co jest przyczyną wiosennego falstartu kęczan. - Jesienią mecze dobrze nam się układały. Zazwyczaj szybko udawało nam się strzelić gola, co pozwalało potem kontrolować mecz – przypomina trener Szczepaniak. - Teraz to rywale pierwsi nas trafiają, jak to było w Polance, bo już w 2 minucie. Najgorsze jest to, że tracimy gole po prostych błędach, które są niegodne zespołu z czołówki.