Trener „Barcy” Luis Enrique zaskoczył składem wyjściowym swej drużyny. Zabrakło w nim m.in. Gerarda Pique, Sergio Busquetsa, Andresa Iniesty (wszedł na boisko dopiero 52 minucie)i Ivana Rakiticia (pojawił się na murawie w 60 minucie).
Odpoczywali oni po trudach wtorkowego meczu o Superpuchar Europy w Tbilisi, wygranego przez Barcelonę z Sevillą dopiero po dogrywce 5:4. Roszady odbiły się jednak na grze drużyny.
Choć goście przed przerwą posiadali zdecydowaną przewagę, tylko raz poważnie zagrozili bramce rywali. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy ładnie z rzutu wolnego uderzył Lionel Messi, ale Gorka Iraizoz popisał się świetną interwencją.
Dużo wcześniej, bo w 13 minucie, nie popisał się natomiast bramkarz gości Marc-Andre ter Stegen, który będąc daleko od bramki, wybił głową piłkę, ale ta trafiła pod nogi Mikela San Josego, który kapitalnym strzałem przelobował Niemca.
W drugiej połowie meczu bohaterem okazał się Aritz Aduriz, który skompletował klasyczny hat-trick, trafiając do siatki w 53 (głową), 62 (nogą) i 68 minucie (z rzutu karnego).
Klęska Barcelony była zasłużona. Goście zagrali fatalnie. Messi i Luis Suarez oraz Pedro rzadko zagrażali bramce rywali. Nie zdała egzaminu linia pomocy: Javier Mascherano, Sergi Roberto i Rafinha. Błędy popełniali środkowi obrońcy Thomas Vermaelen i Marc Bartra. Niewiele pomogli im Dani Alves i Adriano. A ter Stegen w drugim kolejnym meczu puścił cztery gole...
Mecz rewanżowy odbędzie się na Camp Nou w poniedziałek. - Damy z siebie wszystko. Nie uśmiercajcie nas jeszcze. Możemy odrobić straty i odwrócić wynik – powiedział po klęsce Mascherano.