Plaże nad jeziorem w Klimkówce zaczęły się zapełniać jeszcze przed południem, choć w Beskidzie Niskim nie ma upału. Nad wodą dosyć mocno wieje, woda ma raczej ożywczą temperaturę, a po niebie przetaczają się kolejne chmury, ale nikomu to nie przeszkadza – miejsca do plażowania z każdą godziną było coraz mniej. Pełną parą pracują wypożyczalnie rowerków, oba wydzielone kąpieliska też mają swoich amatorów.
Zdecydowanie najwięcej ludzi jest na części administrowanej przez gminę Ropa, czyli przy tak zwanym drugim zjeździe. Tutaj za miejsce na parkingu trzeba zapłacić 10 złotych i jest to opłata za nieograniczony czas postoju. Co więcej, na paragon, który dostajemy po uiszczeniu opłaty, można wjeżdżać i wyjeżdżać przez cały dzień. Na miejscu czeka nie tylko woda, kompaktowe plaże, pomost, ale też stoiska gastronomiczne.
W tym roku zalew jest niemal w całości wypełniony. Ci, którzy Beskid Niski odwiedzają systematycznie, z pewnością pamiętają, że w przeszłości, by wejść do wody, trzeba było pokonać kilkadziesiąt metrów po wyschniętym dnie.
- Przepisy na pyszne sałatki
- Parawany jak Koloseum. Oto najlepsze memy znad Bałtyku. Plażowanie to wyzwanie!
- Kraków pod wodą! Tak wyglądało miasto w lipcu 1997 roku. To była powódź tysiąclecia
- Morskie Oko i Rysy w godzinach szczytu. Oto najlepsze memy o turystach w Tatrach!
- Te fioletowe pola pod Krakowem to turystyczny hit. Tak kwitnie lawenda ZDJĘCIA
