Takie działania zapowiedział wcześniej w trakcie internetowego czatu z mieszkańcami burmistrz Władysław Bieda. Jak przekazał taką możliwość ma gwarantować decyzja sądu o tzw. zabezpieczeniu roszczenia aż do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu w tej sprawie.
Co zniknęło? Mowa m.in. o kamieniach, gruzie czy oborniku. Wcześniej w tym miejscu wyłożono gałęzie. Ostatnio przystanek był też owinięty siatką.
Walcząca o swoje wszelkimi możliwymi sposobami właścicielka gruntu, na którym stoi zatoka i wiata przystankowa skontaktowała się z naszą redakcją, by przekazać, że na miejsce wezwała policjantów. Z przystanku zniknęły też zamocowane przez nią tabliczki z napisem „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”, a także ok. 20 metrów metalowej siatki.
- Zgłosiłam kradzież na policję. Ponadto doradzono mi, bym po prostu zagrodziła moją działkę… W jakim kraju my żyjemy? Nie może być jednak tak, że Miasto stawia sobie na czyjejś działce samowolę budowlaną i udaje, że wszystko jest w porządku - komentowała zaskoczona.
Jak dodała, Miasto Limanowa robi wszystko, by całą sprawę zamieść po prostu pod dywan.
- Miasto otrzymało dofinansowanie z programu niskoemisyjnego i… nie zostało rozliczone z tych pieniędzy – przekazała nam limanowianka zapowiadając, że w środę ponownie zamontuje tabliczkę z informacją o terenie prywatnym i zakazie wstępu. Po chwili podesłała nam zdjęcia już z tabliczką.
Kilka dni wcześniej właścicielka działki informowała o decyzji Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie, który miał nakazać Miastu Limanowa przekazanie wyjaśnień odnośnie całej sprawy popartych stosowną dokumentacją w tym protokołami zdawczo-odbiorczymi, zleceniami, umowami, inwentaryzacją powykonawczą i dowodem potwierdzającym prawo do dysponowania nieruchomością.
- Jak to się zakończy? - zastanawia się limanowianka. Jak dodaje, termin na rozpatrzenie sprawy to połowa czerwca. Jej zdaniem to jednak jedynie tzw. granie na zwłokę i przeciąganie sprawy w czasie.
Co na to Miasto? Jak już informowaliśmy padła propozycja wykupu terenu w niezbędnym zakresie.
- Co mi z takiego kompromisu, skoro gdybym chciała sprzedać działkę to zostanę bez zjazdu publicznego i kto taką ziemię zakupi? Zapłaciłam podatek od spadku, płacę podatek dochodowy od gruntu. Tymczasem Miasto zarabia na mojej działce pobierając opłaty od przewoźników – zauważa.
Próbowaliśmy skontaktować się z zastępcą burmistrza Limanowej Wacławem Zoniem, ale nie odbierał telefonu. Wiadomo jednak tyle, że Miasto podpiera się postanowieniem zabezpieczającym z 4 kwietnia, które ma nakazywać pozwanej, by ta nie wykonywała żadnych czynności na omawianym gruncie.
Jeszcze w lutym br. Zoń powiedział nam, że Miasto wystąpiło do właścicielki działki z propozycją na piśmie.
- Ponowiliśmy ją. Wcześniej prowadziliśmy rozmowy. Mamy sygnał, że gdy otrzyma ona pismo, będzie się do nas odzywać. Liczymy się też jednak z tym, że sprawa może trafić do sądu, ale nie ukrywamy, że te roszczenia (za nielegalne korzystanie z terenu przez Miasto i likwidację dojazdu do działki limanowianka żąda 9 milionów zł odszkodowania – przyp. red.) są wygórowane, wartość działki jest bowiem niższa – mówił nam wówczas przedstawiciel Urzędu Miasta w Limanowej.
Kilka lat walki i koniec. Osuwisko w Grybowie zabezpieczone

- Piotr z Męciny zaśpiewał w „Szansie na sukces”. Jak mu poszło? „Byłeś genialny!”
- Trasy narciarskie wokół Mogielicy znów kuszą! Zima powróciła
- Kłótnia o wyniki Eurowizji. Mógł być jeszcze jeden zwycięzca. Spod Limanowej!
- Pomaga Ukrainie, przypłacił to zawałem, ale chce to robić nadal. To limanowski radny
- Betonoza ustąpi zieleni. Prace na rynku w Tymbarku postępują. Wójt chwali
- Podróżnik z Mszany zdradza przepis na… napój wyskokowy z banana