Działka znajduje się przy ul. Objazdowej między ogrodzonymi posesjami. To kilka kilometrów od Oświęcimia, na uboczu. W części jest budowlana. Media przebiegają w jej granicy.
– Tu jest cudownie, cisza, spokój, a jednocześnie wszędzie blisko – zachwala mieszkanka tej ulicy.
Właściciele działki wpadli w długi, przez co ich nieruchomość przejął komornik. Podobne grunty są tu do sprzedania od 72 do 180 tys. zł. Chętnych na kupno nie brakuje. – Sąsiedzi mówili, że jak pojawiła się informacja o licytacji komorniczej to przyjeżdżało tu po kilkanaście aut dziennie oglądać ziemię – mówi Waldemar Bratek, właściciel działki.
Adwokat rodziny jest zbulwersowany sprawą. – Cena wywoławcza jest karygodnie zaniżona i zupełnie nie oddaje prawdziwej wartości tej nieruchomości – mówi Marcin Surowiec, mecenas z Oświęcimia.
Prezes oświęcimskiego sądu, pod który podlegają kancelarie komornicze, o sprawie nie chce mówić, przyznaje jedynie, że na tego komornika były wcześniej skargi.
***
Waldemar i Gabriela Bratkowie z Oświęcimia w długi zaczęli wpadać kilkanaście lat temu. Mężczyzna jest niepijącym alkoholikiem. To przez jego chorobę rodzina poważnie się zadłużyła.
– Brakowało nam na wszystko, jednym kredytem spłacaliśmy kolejny – wspomina Waldemar Bratek. Od 15 lat nie pije. – Jak się jednak wpadnie w pętle kredytową to nie da się z niej wyjść – dodaje.
Małżeństwo jeszcze za dobrych czasów planowało wybudować dom na działce w Stawach Monowskich. Mieli nawet pozwolenie na budowę, ale kiedy pan Waldemar wpadł w nałóg, zaczęły się kłopoty. Najpierw sprzedali dom rodzinny w Zaborzu i zamieszkali w wynajętym mieszkaniu w Oświęcimiu. Pieniędzy nie starczyło, więc ponownie poszli do banku. Pożyczali coraz więcej, na spłatę wcześniejszych długów i życie.
Kilka lat temu rodziną zainteresował się komornik. Kierowały nieskuteczne upomnienia. Teraz chce sprzedać ziemię małżeństwa.
– Ta działka jest zabezpieczeniem kredytu, stanowi jej hipotekę – wyjaśnia pan Waldemar. – Bank, który kilka lat temu udzielał pożyczki, wycenił ją na 180 tys zł. Dlaczego w takim razie komornik twierdzi, że warta jest dziewięć tys. zł? – zastanawia się zdenerwowany właściciel.
Kancelaria komornika Gajkowskiego twierdzi, że to nie komornik wyceniał działkę, a rzeczoznawca z Krakowa. – Nie jest uzbrojona, jest na terenie zalewowym. Właściciele mogli odwołać się od tej wyceny, a tego nie zrobili – zauważa Renata Bądek z kancelarii komornika.
Wycena została przeprowadzona we wrześniu ubiegłego roku. Właściciele twierdzą, że zostali wprowadzeni w błąd, dlatego nie odwołali się. – W dniu, kiedy zapadła decyzja powiedzieli nam, że musimy tylko podpisać listę obecności, a dokumenty dopiero dostaniemy pocztą – mówi Gabriela Bratek. – Czekaliśmy na „papiery”, aż minął termin odwołania i wszystko przepadło.
Podobne działki w Stawach Monowskich kosztują od 72 do 180 tys. zł, a kilka kilometrów bliżej Oświęcimia nawet 250 tys.
– Jak usłyszałem tę historię i to, co komornik wyrabia, to nie mogłem uwierzyć – komentuje Marcin Surowiec, adwokat, pełnomocnik Bratków. – W życiu nie słyszałem podobnej historii. To oburzające.
Licytacja odbędzie się dziś o godz. 14.30. Nasi dziennikarze będą na niej obecni.