https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: najlepszy akademik jest na UJ

Magdalena Adaś
WOJCIECH MATUSIK
Szafy z rozsuwanymi, lustrzanymi drzwiami, pokoje 2-osobowe z wyflizowaną, piękną łazienką - tym się może poszczycić "Bydgoska D", akademik Uniwersytetu Jagiellońskiego. A jeszcze dwa lata temu sanepid chciał zamknąć budynek, teraz jednak "Bydgoska D" zajął pierwsze miejsce w rankingu akademików opublikowanym w studenckim miesięczniku "Dlaczego".

Po remoncie w 2008 r., który kosztował około 8 mln zł, stał się najlepszym domem studenckim w Polsce. Jego warunki nie odbiegają od dobrej klasy hotelu.
- Przy remoncie braliśmy pod uwagę potrzeby osób, które będą tam mieszkały - mówi Renata Niewiarowska, kierownik akademika.

- Na przykład studenci, którzy założyli już rodziny, mieszkają w większych pokojach, mają większe łazienki. Tak aby łatwiej było zmieścić tam wanienkę, wózek i różne rzeczy dla dziecka - tłumaczy Niewiarowska. Akademik jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Pokój dla takiego studenta jest większy, by mógł się po nim swobodnie poruszać na wózku. Łazienkę wyposażono w specjalne uchwyty, a szafy w wysięgniki. Wszystko jest w zasięgu ręki.

- Stąd nie chce się uciekać na weekend do domu - nie kryje Leszek Półtorak, student geografii, który mieszka w "Bydgoskiej D". - Takie warunki zmieniają świadomość studentów. Nie traktuje się tego miejsca jak akademik, ale jak własny dom - mówi Leszek.

O wygranej "Bydgoskiej D" zadecydowała też infrastruktura. Mieszkańcy mają do dyspozycji pracownię komputerową, salę telewizyjną z dostępem do TV cyfrowej, sale bilardową i ping- pongową, siłownię oraz internet w pokojach. A to wszystko za 320 zł miesięcznie.

- Pamiętam, kiedy chodziliśmy do "Bydgoskiej" na imprezy - wspomina Arek, absolwent UJ. - Przy siedzibie samorządu wisiały ogłoszenia "zamienię Bydgoską na cokolwiek", bo warunki były naprawdę kiepskie - mówi Arek. Teraz studenci zabiegają o przydzielenie im miejsca w tym właśnie akademiku, a kierownik zapewnia, że wszyscy wyjątkowo dbają o swoje pokoje.
- Akademik nie jest już synonimem wiecznej imprezy i demolki. Sudent podpisuje zobowiązanie i za zniszczenia musi zapłacić z własnej kieszeni - wyjaśnia Niewiarowska.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nastazja
Może by warto zamieściś podobny artykuł o np. Bydgoskiej A. Tam pewnie wciąż wiszą kartki z napisem "zamieniem Bydgoską na cokolwiek". Student zaczynający studia i nie mający znajomości, nie ma szans na przynajmniej w miarę przyzwoite miejsce w akademiku. A z tego co się orientuję (żeby było śmiesznie) ceny w tych gorszych bywają wyższe niż w Bydgoskiej D. Artykuł jest bardzo stronniczy ponieważ nie pokazuje prawdy o stanie akademików.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska