FLESZ - Grzegorz Kuczyński o sytuacji na Ukrainie i przyszłości NATO

Wcześniej w sprawie wyburzenia reliktów fortu N-10 prowadziła śledztwo prokuratura. W sierpniu zeszłego roku do Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy wpłynął akt oskarżenia przeciwko: jednemu z krakowskich deweloperów Franciszkowi D., jego synowi Danielowi D., architektowi Grzegorzowi L. oraz Krzysztofowi H., który kierował pracami rozbiórkowymi. Teraz wszyscy oni zjawili się na pierwszej rozprawie.
Prokuratura oskarża Franciszka D. i Daniela D. m.in., że polecili uszkodzenie zabytku - całego unikatowego zespołu fortyfikacji Twierdzy Kraków - poprzez zlecenie wyburzenia reliktów fortu N-10 "Prądnik Biały", o wartości blisko 7 mln zł, stanowiącego dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury. Fort ten był jedną z najlepiej zachowanych budowli fortecznych tego typu, a zaprojektował go Polak, Karol Konarski. Deweloper - zdaniem prokuratury - działał tym samym na szkodę wszystkich właścicieli elementów (fortów) Twierdzy Kraków, m.in. gminy Kraków, Województwa Małopolskiego, Muzeum Spraw Wojskowych, Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie czy UJ.
Według prokuratury deweloper, dokonując zgłoszenia do Wydziału Architektury krakowskiego magistratu planowanej rozbiórki obiektów przy ul Wybickiego 5, zataił, że niektóre z nich są objęte ochroną konserwatorską i wpisane do ewidencji zabytków. Akt oskarżenia mówi też o wyburzeniu reliktów fortu bez uzyskania pozwolenia na rozbiórkę obiektów zabytkowych, miało również dojść do wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Za zarzucane czyny grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy: ponadstuletni fort międzypolowy rdzenia N-10 „Prądnik Biały”, ujęty w gminnej ewidencji zabytków, był - do momentu rozbiórki w 2018 roku - częściowo zachowany. Wciąż istniał parterowy blok koszarowy, w okresie powojennym obudowany halą produkcyjno-magazynową, a także nasypy ziemne z reliktami zieleni fortecznej. Zabytek zniknął z dnia na dzień, wraz z innymi obiektami, m.in. magazynami i garażami, które inwestor na tym terenie mógł rozebrać. Nie miał natomiast pozwolenia na wyburzenie samego fortu.
Franciszek D. w poniedziałek przed sądem mówił, że kupił nieruchomość przy ul. Wybickiego w 2016 roku. Planował tam wybudować bloki i sprzedać mieszkania. Jednocześnie wiedział od sprzedającego, że na tym terenie znajdują się relikty fortu wpisane do ewidencji zabytków. Wystąpił o warunki zabudowy dla planowanej inwestycji mieszkaniowej, a we wniosku o "wuzetkę" znalazło się zachowanie i wyeksponowanie reliktów fortu.
Według relacji dewelopera - jak też jego syna, który miał pełnomocnictwo do reprezentowania ojca - jednak pod koniec 2017 r., gdy przeglądali ewidencję zabytków, fortu przy Wybickiego w niej nie znaleźli. Nie było go też w internetowym miejskim systemie informacji przestrzennej. Wówczas, jak utrzymuje deweloper, uznał, że fort N-10 został wykreślony z ewidencji i przestał być zabytkiem, dlatego podjął decyzję o jego rozbiórce.
Fort "Prądnik Biały" jednak nigdy nie wyparował z ewidencji zabytków i nie utracił tego statusu. Doszło natomiast do pomyłki pisarskiej i widniał tam pod błędnym adresem, przy Wielickiej.
- Oskarżeni doskonale wiedzieli, że w miejscu prac znajduje się zabytek. Panowie D. mieli świadomość, że doszło do omyłki pisarskiej, jeśli chodzi o kwestię wpisania zabytku pod innym adresem. Można się było o niej zorientować biorąc pod uwagę nazwę fortu - panowie dzisiaj podkreślali, że już długo działają w branży budowlanej, a oczywiste jest, że ulica Wielicka i Prądnik Biały to miejsca Krakowa, które nie są położone blisko siebie. Oni nie dociekali, nie zbadali wnikliwie powodu ewentualnego wykreślenia, tylko wykorzystali omyłkę pisarską - podsumowuje Bartosz Konopasek, prokurator Prokuratury Rejonowej Kraków Prądnik Biały.
W gronie oskarżonych są także architekt i kierownik budowy, prokuratura zarzuca im poświadczenie nieprawdy. Architekt Grzegorz L. stwierdził w sądzie, że inwestor go oszukał i wykorzystał zaufanie wynikające z wcześniejszej współpracy - chcąc uzyskać podpis pod projektem rozbiórki. Daniel D. przyniósł gotowe rysunki, które chciał złożyć w Wydziale Architektury, zapewniał też, że ma zgodę od konserwatora. - Moim zdaniem było to z premedytacją zaplanowane, ryzyko się opłacało - mówił w sądzie arch. Grzegorz L.
- Ciekawe zdanie powiedział pan architekt: że już wie, dlaczego nie zostało mu udzielone pełnomocnictwo do załatwiania sprawy w Urzędzie Miasta Krakowa - właśnie dlatego, że gdyby poszedł do urzędu, zauważyłby, że w dokumentach jest błąd, a inwestorzy prawdopodobnie nie chcieli do tego dopuścić - komentuje prokurator Bartosz Konopasek. Jednocześnie też wskazuje, że architekt przygotowując decyzję dotyczącą rozbiórki tylko obejrzał obiekty z zewnątrz i nie wszedł do środka. - W mojej ocenie powinien ten budynek dokładnie obejrzeć, a pan architekt uważa, że nie musiał. Do tego mówi o posiłkowaniu się zdjęciami Googla - nie rozumiem postępowania pana architekta - dodaje prokurator.
Przestępstwo, o które został oskarżony Grzegorz L., jak i Krzysztof H., jest zagrożone karą do 5 lat pozbawiania wolności.
Oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów, odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora. Kolejna rozprawa zaplanowana jest w marcu.
Firma deweloperska przy ul. Wybickiego obecnie realizuje swoją inwestycję. Ma pozwolenie na budowę siedmiopiętrowych bloki, przy czym musi też odbudować fort. Franciszek D. zapewniał w poniedziałek w sądzie, że fort zostanie odbudowany w tym, a w najgorszym wypadku w przyszłym roku.
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- WIELKI chiński horoskop na 2022 rok! Co Cię czeka w roku tygrysa?
- Podstępny omikron. 20 objawów wirusa, które mogą przypominać przeziębienie
- Te miejsca już tak nie wyglądają. Rozpoznasz Kraków na archiwalnych zdjęciach?
- Kolejne problemy na zakopiance. Opóźni się budowa tunelu pod Luboniem Małym