Coś denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
Sprawa pana Zdzisława (imię czytelnika zmieniliśmy na jego prośbę) rozpoczęła się 27 sierpnia, kiedy otrzymał karę za postój w strefie płatnego parkowania.
- Mandat w wysokości 50 zł został na mnie nałożony z powodu odwróconego biletu parkingowego pozostawionego w samochodzie - mówi Czytelnik. - To absurdalna sytuacja, kiedy kontrolerowi nie chce się odczytać poprawnie daty i godziny ważności biletu, ponieważ jest on do góry nogami - dodaje mieszkaniec.
Pan Zdzisław zeskanował mandat i wysłał e-mailem odwołanie do urzędników Miejskiej Infrastruktury - spółki zarządzającej strefą. Gdy nie dostał odpowiedzi, wysłał dokumenty ponownie. Urząd przysłał odpowiedź 9 września. Z niej pan Zdzisław dowiedział się, że urząd wzywa: "do dostarczenia w nieprzekraczalnym terminie 7 dni od dnia otrzymania niniejszego pisma oryginału zakupionego biletu parkingowego".
- Następnego dnia wysłałem oryginalny bloczek, jednak 15 października otrzymałem odpowiedź, że moje zawiadomienie nie zostało rozpatrzone, ponieważ dokumenty wpłynęły za późno - mówi Czytelnik. - Urzędnicy działają na moją szkodę. Najpierw otrzymałem niesłuszny mandat, a teraz tracę czas na pisanie wyjaśnień i odwołań.
Urzędnicy z Miejskiej Infrastruktury przekonują, że ze zgromadzonej w sprawie dokumentacji wynika, że bilet parkingowy położony został w sposób uniemożliwiający jego odczytanie, więc kontroler był zobowiązany do nałożenia kary.
Dlaczego jednak nie uznano reklamacji, skoro pan Zdzisław przesłał oryginalny bloczek? Urzędnicy twierdzą: "iż przesłane pismo nie zawierało odniesienia do wcześniejszej korespondencji, przez co zostało zakwalifikowane jako oddzielna sprawa, co skutkowało odrzuceniem reklamacji z uwagi na niedotrzymanie terminu do jej wniesienia". Problem w tym, że nikt pana Zdzisław nie poinformował o tym, że cokolwiek musi wnosić.
- Nie będę ponosić konsekwencji lenistwa, głupoty i absudru - oburza się Czytelnik.
Po naszej interwencji zarząd spółki zgodził się anulować nałożoną karę. - Sprawa tego pana została już rozpatrzona zgodnie z jego wnioskiem - mówi przedstawiciel zarządu Miejskiej Infrastruktury. - Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, że przesłane pismo dotyczy tej sprawy, to anulowalibyśmy opłatę. Prosimy, aby mieszkańcy zamieszczali adnotację na korespondencji, czego dotyczy pismo.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!