Przypomnijmy, że już na początku lutego 2018 r. urzędnicy z Zarządu Inwestycji Miejskich (ZIM), w obecności prezydenta Majchrowskiego, podpisywali umowę z wykonawcą (firmą Budimex) rozbudowy trzykilometrowego odcinka ul. Kocmyrzowskiej - od ul. Darwina do granicy miasta. Wskazywali wtedy, że w ciągu kilku miesięcy przygotują komplet dokumentów, a jeszcze w 2018 r. ruszą prace budowlane za 97 mln zł.
Szybko okazało się, że obietnice nie zostaną zrealizowane.
- Wstępnie zakładaliśmy, że wykonawcy uda się skompletować dokumentację, ale uzgodnienia dotyczące m.in. rozwiązań dla rowerzystów wzdłuż nowej trasy trwały dłużej - przyznał w 2018 r. Jan Machowski, rzecznik ZIM. Wykonawca dopiero w grudniu 2018 r. złożył wniosek o wydanie kluczowego dokumentu, czyli wspomnianego ZRID, dla rozbudowy ul. Kocmyrzowskiej.
Teraz okazuje się, że musi zrobić to ponownie. Wszystko przez zamieszanie na linii ZIM -Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Problem z połączeniem dróg
Ul. Kocmyrzowska ma przecinać się z kolejnym odcinkiem wschodniej obwodnicy Krakowa, czyli drogą S7 - Kraków - Widoma (jej budowę planuje właśnie GDDKiA).
W miejscu styku tych dwóch tras (w rejonie ul. Darwina) powstać ma węzeł drogowy, tak by z ul. Kocmyrzowskiej można wjeżdżać na obwodnicę.
W ZIM zaznaczają, że w październiku 2017 r. podpisali z krakowskim oddziałem GDDKiA porozumienie, którego celem była „współpraca i pełna koordynacja przy realizacji obu inwestycji drogowych”, ale do koordynacji działań nie doszło.
Urzędnicy przekonują, że w maju 2018 r. zwrócili się do Generalnej Dyrekcji z prośbą o spotkanie, na którym omówiliby szczegóły tego, jak ma wyglądać połączenie ul. Kocmyrzowskiej z obwodnicą. I zaznaczają, że przesłane zostały też wtedy do GDDKiA zaproponowane przez projektanta ul. Kocmyrzowskiej rozwiązania, z prośbą o wniesienie uwag lub korekt.
„GDDKiA poinformowała, że z powodu opóźnienia w wyborze wykonawcy wschodniej obwodnicy takie spotkanie będzie mogło się odbyć dopiero po rozstrzygnięciu przetargu i podpisaniu umowy” - przekonują urzędnicy miejscy.
Umowa z wykonawcą 18-kilometrowego odcinka S7, który rozpoczynał będzie się w rejonie ul. Igołomskiej i poprowadzony zostanie w kierunku województwa świętokrzyskiego, do węzła Widoma, została podpisana dopiero we wrześniu 2018 r. To jednak i tak nie przyniosło przełomu.
- Projektant działający na rzecz GDDKiA, a konkretnie na zlecenie wykonawcy wschodniej obwodnicy, pojawił się dopiero pod koniec roku - informuje Jan Machowski.
- Teoretycznie mogliśmy wstrzymać przygotowywanie dokumentacji projektowej dla ul. Kocmyrzowskiej do czasu pojawienia się projektanta wschodniej obwodnicy, ale to byłoby niezgodne z treścią umowy - dodaje rzecznik ZIM. W GDDKiA przekonują z kolei, że we wrześniu ub. roku spotkali się z przedstawicielami ZIM, na którym mieli poinformować ich o uwagach do część pomysłów dotyczących połączenia ul. Kocmyrzowskiej z obwodnicą.
- Projektant miasta wszedł zakresem rozbudowy ul. Kocmyrzowskiej w naszą działkę, by ominąć inną z nieuregulowanym stanem prawnym. W takiej sytuacji GDDKiA nie mogłaby uzyskać pozwolenia na budowę S7 - m.in. takich argumentów używa Iwona Mikrut, rzeczniczka GDDKiA.
W grudniu 2018 r. wybrany przez urzędników projektant złożył wniosek o wydanie pozwolenia na przebudowę ul. Kocmyrzowskiej. Wojewoda małopolski - rozpatrujący dokument - zwrócić miał się o opinię do GDDKiA. A ta instytucja... negatywnie zaopiniowała zaproponowane rozwiązanie.
- Przedstawiony projekt nie uwzględniał zapisów wstępnego porozumienia i ustaleń ze spotkania - przekonuje Iwona Mikrut.
Niepewny nawet 2020 rok
Efekt zamieszania jest taki, że ZRID dla ul. Kocmyrzowskiej nie został wydany, a cała procedura musi zostać rozpoczęta od nowa.
Co więcej, ponownie będzie musiał zostać przeprowadzony m.in. raport oddziaływania na środowisko.
Przede wszystkim projektanci obu inwestycji muszą w końcu dogadać się, jak dwie drogi zostaną połączone.
- Nie jesteśmy w stanie dziś określić terminu złożenia nowego wniosku o ZRID, a tym bardziej rozpoczęcia budowy. Wiemy, że niemal do zera spadły szanse, by jeszcze w br. rozpoczęła się realizacja inwestycji - mówi wprost Jan Machowski.
Dodaje, że „gdyby udało się szybko uzgodnić rozwiązania projektowe i uzyskać pozytywne opinie, jest szansa, że prace mogłyby się rozpocząć w przyszłym roku”, ale i to nie jest pewne. Dla kierowców oznacza to kolejne miesiące stania w korkach na wąskiej (po jednym pasie w każdym z kierunków) i dziurawej ul. Kocmyrzowskiej.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Zwierzęta na drodze - jak uniknąć wypadku?