28 czerwca, około godz. 2 nad ranem, krakowianka wracała z klubu przy ul. Szewskiej. Na Plantach przy Bagateli zaczepiła nieznanego jej mężczynę, prosząc o papierosa. To był Khaled H. Powiedział, że papierosów nie ma, ale kupi. Razem poszli do sklepu całodobowego na pobliskim Podwalu. Obcokrajowiec oprócz papierosów kupił jeszcze cztery piwa.
Kobieta mówiła, że był przyjacielski, sympatyczny. Zaproponował, że wypiją i zapalą w wynajętym przez niego mieszkaniu przy ul. Zwierzynieckiej. Zgodziła się. - Gdy weszli do mieszkania, Tunezyjczyk zamknął drzwi na klucz i schował go. Usiedli, zaczęli pić. Khaled zaczął całować kobietę, ona nie chciała. Kiedy nalegał, oblała go piwem. To go zdenerwowało, użył siły - relacjonuje Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej.
Kobieta wyciągnęła z torebki gaz pieprzowy i psiknęła napastnikowi w twarz. - Jednak Khaled H. zdołał rzucić ją na łóżko, przytrzymać za ręce i zgwałcić - mówi prokurator Hnatko. Dodaje, że po wszystkim Tunezyjczyk otworzył drzwi, odprowadził nawet kobietę na przystanek tramwajowy.
Ofiara zawiadomiła policję, a ta zatrzymała Tunezyjczyka. Okazało się, że mieszka w Polsce od dłuższego czasu, nie był tutaj karany, nie pracuje. Nie przyznał się do gwałtu. Nie zaprzecza, że spotkał się z kobietą i poszli do niego, ani że uprawiali seks. Według niego jednak, kobieta wyraziła na to zgodę. Policjanci przy przeszukaniu jego mieszkania znaleźli należący do dziewczyny pojemnik po gazie pieprzowym, co może podawać jego wyjaśnienia w wątpliwość.
Śmiertelny wypadek w Bydlinie. Dwie osoby roztrzaskały się na drzewie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!