Proces dotyczy wyburzenia w 2016 r. domu panu Thomasowi Zielińskiemu. Bez jego zgody, rozebrano nieruchomość przy ul. Królowej Jadwigi. Wycięto też drzewa na jego działce. Poszkodowany twierdzi, że tylko firma Sao miała interes w wyburzeniu budynku, aby lepiej prezentowały się jej lokale przeznaczone do sprzedaży.
Mec. Klara Andres, pełnomocnik Thomasa Zielińskiego zapewnia, że poszkodowany jest gotowy na wydłużenie się procesu.
– Zależy nam na rzetelnym sprawdzeniu, jaka jest wysokość szkody poniesionej przez naszego klienta – mówi mec. Klara Andres.
Oskarżeni nie widzą szkody w zburzeniu zniszczonego domu
Z kolei mec. Robert Kubicki, obrońca oskarżonych z firmy deweloperskiej twierdzi, że Thomas Zieliński nie poniósł żadnej straty.
– Naszym zdaniem dom był w ruinie i nie dałoby się go odbudować, więc nie może być mowy o tym, że doszło do szkody – twierdzi mec. Kubicki.
Oskarżeni deweloperzy twierdzą również, że nie wiedzą, kto wyburzył nieruchomość.
Wczoraj przed krakowskim sądem zeznawał m.in. mężczyzna, który przyjechał autem dostawczym, żeby usunąć pocięte pnie drzew, które rosły na działce Thomasa Zielińskiego.
Na nagraniu z monitoringu widać jak z samochodu dostawczego wystają pocięte pnie drzewa. Właściciel auta zeznając wczoraj przed krakowskim sądem zapewniał, że nie pamięta, kto zlecił mu posprzątanie pociętych konarów.
– Ktoś zadzwonił, ale nie pamiętam kto. Załadowałem je na samochód, bo leżały na ziemi. Nie wziąłem za to pieniędzy. Pnie przeznaczone były na opał – mówił przed sądem właściciel firmy, która zajmuje się m.in. sprzątaniem ogrodów.
Kiedy sąd zwrócił mu uwagę, że sam miałby trudności z załadowanie tak dużych kawałów drewna, mężczyzna przyznał, że wokół kręcili się jacyś ludzie i to oni mu pomogli załadować pnie do auta. Nie pamięta jednak, kto to był.
Wczoraj zeznawał również właściciel firmy, która pracowała na działce sąsiadującej z placem poszkodowanego. Mężczyzna pamięta, że była to bardzo zaniedbana działka. Podczas pracy chciał pójść za potrzebą na teren zarośniętego placu, ale nie mógł się na niego dostać. Podczas wcześniejszych zeznań twierdził, że teren był ogrodzony. Wczoraj jednak nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego nie mógł przejść na teren placu.
– Po prostu nie mogłem i tyle. Nie potrafię sobie przypomnieć dlaczego – mówił mężczyzna.
Według oskarżyciela posiłkowego ogrodzenia działki Thomasa Zielińskiego rozebrali robotnicy na zlecenie dewelopera.
Dwa umorzenia w prokuraturze i prywatny akt oskarżenia
Przypomnijmy. Na początku roku 2016 panu Zielińskiemu, bez jego zgody, rozebrano dom przy ul. Królowej Jadwigi. Wycięto też drzewa na jego działce. Policja jednak umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawców. Postępowanie nakazał prokuraturze prowadzić dalej sąd, do którego Zieliński się odwołał. Wykazano przy tym, że tylko firma Sao miała interes w wyburzeniu budynku, aby lepiej prezentowały się jej lokale przeznaczone do sprzedaży.
Mimo to prokurator również umorzył postępowania karne. Uznał, że nie może wskazać sprawców, a ponadto, że przestępstwa w sumie nie było, bo strata jest niewielka, gdyż dom był podniszczony.
Zieliński wynajął prawnika i złożył do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko pracownikom Sao. Mniej więcej miesiąc temu sąd wyznaczył posiedzenie, by sprawę umorzyć, ale z powodu przedstawienia nowych dowodów postanowił jednak przeprowadzić proces.
W postępowanie z urzędu włączyła się prokuratura. Poszkodowany jest oskarżycielem posiłkowym. Oskarżonymi w procesie są prezes, wiceprezes i pracownik Sao. Za zniszczenie mienia grozi do 5 lat więzienia. Jeśli sąd wskaże winnych, Thomas Zieliński będzie mógł się domagać od nich odszkodowania.