Dom był i nagle zniknął
W kwietniu ubiegłego roku Thomas Zieliński prawomocnie przegrał przed sądem sprawę o nielegalne zburzenie należącego do niego domu w Woli Justowskiej.
- Sąd II instancji uznał, że dowody przedstawione w sprawie nie wystarczają dla uznania oskarżonych za winnych. Pan Zieliński został także obciążony kosztami procesu za obie instancje oraz kosztami ustanowienia przez oskarżonych obrońców - mówiła wtedy radca prawny Klara Andres.
Podniszczony dom Thomasa Zielińskiego stał przy ul. Królowej Jadwigi, ale w 2016 r. zniknął, gdy na sąsiedniej działce firma Sao Investments zamieniła dom jednorodzinny w biurowiec. Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie w sprawie zniszczenia domu Zielińskiego Mężczyzna wniósł do sądu swój, tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Na ławie oskarżonych zasiedli prezes, wiceprezes z firmy Sao investments i kierownik budowy. Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Prokuratura dopiero wtedy włączyła się do sprawy.
Mowy końcowe
Podczas mów końcowych przed sądem I instancji prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego przekonywali sąd, że trzech oskarżonych doprowadziło do wyburzenia pozostałości rodzinnego domu poszkodowanego bez jego wiedzy. Z kolei jeden z obrońców przedstawicieli firmy Sao uważa, że nie był to dom tylko ruina i nie ma żadnych dowodów, że oskarżeni mieli coś wspólnego z wyburzeniem obiektu.
– Naszym zdaniem dom był w ruinie i nie dałoby się go odbudować, więc nie może być mowy o tym, że doszło do szkody – twierdził podczas pierwszych rozpraw mec. Robert Kubicki.
Oskarżeni deweloperzy zapewniali również, że nie wiedzą, kto wyburzył nieruchomość.
- Wyburzenie domu i położenie w tym miejscu kostki miało na celu zwiększenie atrakcyjności tego terenu dla użytkowników sąsiedniego budynku - mówił przed sądem I instancji prok. Mariusz Płaszewski. Domagał się dla oskarżonych, Filipa A., Grzegorza S., Marcina K., kar roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata grzywny, nawiązki po 100 tys. zł od każdego, a także zakazu prowadzenia działalności gospodarczej o profilu budowlanym.
Sąd rejonowy nie był taki surowy dla oskarżonych, bo wymierzył im po 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu, ale wszyscy mocno dostali po kieszeni, bo jak zauważył sędzia Tomasz Rutkowski, ważniejsze w tej sprawie jest wyrównanie strat finansowych pokrzywdzonemu. Dlatego Filip A. i Grzegorz S. dostali do zapłaty po 60 tys. zł grzywny i po 40 tys. zł nawiązek dla Zielińskiego, a Marcin K. 8 tys. zł grzywny i 20 tys. nawiązki. Ponadto dwaj pierwsi mają uiścić 12 i 13 tys. zł kosztów sądowych, a Marcin K. 2 tys.
Sprawa wraca do Krakowa
Po apelacji sprawa trafiła do sądu okręgowego, który nie dopatrzył się winy oskarżonych. Teraz Sąd Najwyższy uznał, że krakowski są jeszcze raz będzie musiał przyjrzeć się tej sprawie.
- Sad Najwyższy miał na tyle dużo wątpliwości do wyroku drugiej instancji, że odbyły się aż dwie rozprawy. Ogłoszenie decyzji padło na trzecim posiedzeniu - mówi mec. Klara Andres.
Bolt nagra pasażerów

- Wędkarstwo to nie hobby, to styl życia! Najlepsze memy o wędkarzach
- Romantyczna Małopolska na rocznicę. W tych miejscach serce może zabić mocniej
- Morskie Oko i Rysy w godzinach szczytu. Oto najlepsze memy o turystach w Tatrach!
- Atrakcyjne nowe kąpielisko pod Krakowem. Woda, molo, plaże ZDJĘCIA
- Miasta rozwodników w Małopolsce. Tu małżeństwa rozpadają się najczęściej
- Tak mieszkają Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości". Oto dom słynnej pary seniorów