Pomysł z zakazem używania dykt wyborczych pojawił się już przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Wtedy jednak uchwała nie przyszła i dykty były obecne w Krakowie. Teraz jest trochę więcej czasu, więc może uchwała zdąży wejść w życie.
- Przed nami kolejna kampania wyborcza. Tym razem kandydaci, chcący dostać się do Parlamentu Europejskiego, będą walczyć o głosy krakowian. Oznacza to, jak przed każdymi wyborami, wysyp dykt na słupach oświetleniowych. Do tej pory kandydaci nie posprzątali po sobie reklam, które wieszali na latarniach podczas jesiennych wyborów samorządowych. Tutaj mam apel do pani poseł Małgorzaty Wassermann, aby usunęła już swoje dykty z Krakowa (np. przystanek tramwajowy przy ulicy Prostej) - mówi Rafał Komarewicz.
Zakaz dotyczyłby tylko nowych reklam, które miałyby pojawić się na latarniach. - Zarządca drogi ma podpisane długookresowe umowy z agencjami reklamowymi na stałą ekspozycję banerów. Pozostawiamy reklamy, które już są umieszczone, ale nie pozwalamy na montaż nowych dykt - dodaje wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Zysk dla budżetu dzięki nowym oznaczeniom energooszczędności. W co zamieni się A+++?
