Sędzia Agnieszka Pilarczyk orzekła karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, zakaz posiadania zwierząt przez 5 lat, 1000 złotych grzywny na rzecz Fundacji "Pegasus" i pokrycie kosztów procesu. Wyrok nie jest prawomocny.
W marcu 2012 r. do krakowskiego schroniska trafił skatowany bulterier. Przyprowadziła go kobieta, która powiedziała, że był przywiązany do drzewa na osiedlu Dąbie. Twierdziła, że zabrała psa do domu, umyła go, bo był bardzo zakrwawiony i brudny. Bulterier natychmiast trafił do ambulatorium. Pies nie dał się dotknąć. Obrażenia głowy były bardzo rozległe i bolesne, żeby udzielić mu pierwszej pomocy, lekarze musieli go znieczulić. To od razu nasunęło podejrzenia, jak to możliwe, że kobieta umyła rannego psa, który reaguje agresją na ból?
Okazało się, że bulterier jest zaczipowany, ma na imię Maska i został wydany z krakowskiego schroniska. Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami złożyło na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Kobieta, która adoptowała psa ze schroniska, oświadczyła, że pozbyła się psa, gdy zaszła w ciążę. Nie potrafiła podać personaliów nowego właściciela.
Wolontariusze KTOZ rozwiesili na osiedlu Dąbie mnóstwo ulotek, w gazecie zamieściliśmy apel o pomoc w ustaleniu danych właściciela Maski. Do KTOZ zgłosiły się osoby, które rozpoznały psa, ktoś podał personalia właściciela, ktoś wskazał blok, w którym mieszka. Okazało się, że Maskę do schroniska przyprowadził ktoś z krewnych sprawcy. Mężczyzna przyznał się, że skatował psa, ale twierdził, że zwierzę go zaatakowało. Sąd nie dał temu wiary, bo sprawca nie miał obrażeń, a poprzednia właścicielka Maski zeznała, że jest bardzo łagodny.
Prokurator Oliwia Bożek żądała dla Andrzeja G. roku pozbawienia wolności.
Mimo poważnych obrażeń pies przeżył i znalazł fantastyczny dom. Nadal ufa ludziom i nie wykazuje wobec nich agresji.
Gdyby nie pomoc osób wrażliwych na krzywdę zwierząt, sprawca pozostałby bezkarny. Być może wyrok, który zapadł w tym tygodniu, uświadomi ludziom, że zwierzę nie jest rzeczą, a znęcanie się nad nim to przestępstwo, za które można trafić do więzienia. Na szczęście coraz więcej prokuratorów i sędziów nie traktuje przestępstw wobec zwierząt jako czynów o znikomej szkodliwości społecznej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+