FLESZ - Wyjazd na ferie jednak możliwy?
Pani Maria przychodzi na Rynek Główny niemal codziennie. Można ją tam spotkać już ok. godz. 9. Jej historię w mediach społecznościowych opisała internautka Anna.
Pani Maria ma 85 lat i kredyt syna do spłacenia, który spadł na nią po jego śmierci - była poręczycielem. Pani żyje samotnie z niewielkiej emerytury, dlatego przychodzi na rynek, żeby sprzedać chustki, które kiedyś sama szyła. Stoi pochylona, zmarznięta, z torbami w ręku, stąd przeciętny przechodzień nie wie, że ta Pani przyszła zarobić kilka złotych i jest potrzebująca. Nie zaczepia nikogo, nie proponuje zakupu serwetek i nie prosi o wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje - napisała kobieta w sieci.
Staruszka jest bardzo miła i skromna. Niezbyt ufna w stosunku do ludzi. - Nie chciała przyjąć ode mnie jedzenia ani ciepłej herbaty, ale poprosiła o złotówkę - wspomina Anna. - Dopiero po chwili rozmowy przyjęła pieniądze, otworzyła swoje torby i zaczęła mi pokazywać, jakie serwetki kiedyś szyła - dopowiada.
Kobieta zachęca do nawet najmniejszej pomocy dla pani Marii.
Rozglądnijmy się wokół siebie! Ostatnio rynek w Krakowie zgromadził dużą grupę ludzi jedynie przed Zarą, czekających na wejście do sklepu, bo przecież "black friday" i pseudo wielkie "promocje". Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zauważyć naprawdę potrzebującą osobę, która stoi godzinami w tak okropnym zimnie, bo jak sama powiedziała, "nie ma innego wyjścia". Myślę, że te kilkadziesiąt złotych, wydane na kolejną "bluzkę z promocji", będzie dużo lepszą inwestycją, jeśli przekażemy je potrzebującym - napisała Anna.

Debata prezydencka Nawrocki - Trzaskowski
- Jeśli nie możecie jej wspomóc finansowo, nawet najmniejszy gest w postaci rozmowy też będzie cenny! Dziś się przekonałam, że zwykłe przywitanie może wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Pomóżmy Pani Marii odzyskać wiarę w ludzi i wesprzyjmy ją jak tylko możemy! - kwituje.
Krakowianie ratują modniarski sklepik Marii Lipki. "Nie spod...