W relacjach krakowian z deweloperami króluje defetyzm. Wszystko dlatego, że tak naprawdę nikt nie wie co zrobić, kiedy taki deweloper korzysta z tego, że funkcjonuje w kraju, w którym nie przyjęło się prawo budowlane. Monika Wojtaszek-Dziadusz nie wie co to defetyzm i jednego z takich deweloperów pokonała jego własną bronią. Mówi, że często wystarczy chcieć.
- Przede wszystkim po otrzymaniu zawiadomienia, sąsiedzi udali się do urzędu, żeby dowiedzieć się czy deweloper, chcący wybudować tę swoją inwestycję, spełnia wszystkie warunki przewidziane prawem, na przykład w miejscowym planie zagospodarowania terenu. - opowiada o tym, jak poradzono sobie z niechcianą inwestycją w Zabierzowie.
Okazało się, że nie spełniał, ale urząd nie zwracał na to uwagi.
Do 6 pokolenia w wielkiej płycie powinni mieszkać Ci którzy uniemożliwiają budowę nowych domów. Coś nie chce mi się wierzyć, że deweloper zaprojektował więcej niż mógł i odpuścił zamiast temat zmniejszyć projekt. Mogli się dogadać i wspólnie zrobić szerszą drogę i każdy by skorzystał.
Czlowieku zastanow sie cobposzesz. Ciekawe, czy chciałbyś, żeby Ci za oknami postawili małe osiedle. Bezczelność i pazerność deweloperów nie zna granic. Budują bez miejsc parkingowych, zieleni. Beton i asfalt l.
T
Tomasz
Do 6 pokolenia w wielkiej płycie powinni mieszkać Ci którzy uniemożliwiają budowę nowych domów. Coś nie chce mi się wierzyć, że deweloper zaprojektował więcej niż mógł i odpuścił zamiast temat zmniejszyć projekt. Mogli się dogadać i wspólnie zrobić szerszą drogę i każdy by skorzystał.
n
n00ne
Typowo wiejska mentalnośc. Nie chcieli sąsiadów z miasta i tyle. Dlatego na Gubałówce i Maciejowej stoją płoty. A pan deweloper mam nadzieję nauczy się przestrzegać prawa.
d
der
To jest ta właśnie bezczelność Polaków ja już mam mieszkanie to mam tych wszystkich gdzieś co jeszcze nie mają
o
ototo
ciekawe co urząd na to że jego pracownicy są tacy "przekupni"?
chyba powinna być tam kontrola jakaś, ci urzędnicy dalej pracują